3 maja 2016

Niech Moc będzie z maturzystami #2 czyli recenzja filmu Gwiezdne Wojny część V: Imperium kontratakuje

Witajcie!
     W zeszłym roku napisałam taki post, życząc zeszłorocznym maturzystom powodzenia. Dzisiaj to ja jestem maturzystką i myślę, że zarówno mnie jak i wielu innym przyda się każde szczęście jakie można nam użyczyć.
     Niech więc Moc będzie z nami wszystkimi! Zarówno 4 maja, w dniu pierwszego egzaminu oraz Międzynarodowego dnia Gwiezdnych Wojen, jak i zawsze, gdy będziecie tego potrzebowali.

Gwiezdne Wojny część V: Imperium kontratakuje. 

Reżyseria: Irvin Kershner
Scenariusz: Lawrence Kasdan, Leigh Brackett, George Lucas
Gatunek: Przygodowy, Sci-fi
Produkcja: USA.
Premiera: 4 kwietnia 1997 (Polska) 17 maja 1980 (świat)

FABUŁA:
"Dawno, dawno temu w odległej galaktyce"
     Mimo ostatniego zwycięstwa Rebelii, jej członkowie musieli wycofać się ze swojej poprzedniej bazy i założyć nową, na odludnej, zimnej oraz nieprzyjaznej planecie Hoth. Tymczasem Vader wysyła tysiące sond szpiegowskich, do tysięcy układów chcąc znaleźć Luka Skywalkera.

     Zobaczyć ponownie młodego Marka Hamilla i Harrisona Forda po seansie Przebudzenia Mocy - łezka się w okół kręci, że to minęło aż tyle lat...
     Ale wracajmy do recenzji:
     Film tym razem zrobiony w nieco innej konwencji. Nie mamy już jakiejś jednej wielkiej misji, którą główny bohater musi wykonać, ale kilka przygód powiązanych ze sobą. Poznajemy też nowego przyjaciela, odkrywamy nowe planety oraz mroczne tajemnice przeszłości. Mimo to klimat Gwiezdnych Wojen nie stracił na swoim uroku, a wręcz przeciwnie. W poprzedniej części nie mieliśmy za dużo okazji do zwiedzania, w tej części mogliśmy lepiej odkrywać tajemniczą odległą galaktykę. Prawdopodobnie twórcom na więcej pozwoliły trochę większe fundusze, po sukcesie części IV, która była wielką zagadką.

"Wojna nikogo wielkim nie czyni"

     Wielki szacun należy się osobom odpowiedzialnym za kreację Yody. Z tego co pamiętam w Nowej Trylogii był on generowany cyfrowo, podczas gdy w Starej jest to zmechanizowana kukła i nie przeszkadza to aż tak bardzo współczesnemu odbiorcy, a w tamtych czasach musiał zrobić furorę.
     Same przygody w jakie wplątują się bohaterowie, są logiczne, spójne i ciekawe dla widza. Nawet oglądając to po raz któryś zastanawiałam się co się stanie dalej, mając w pamięci tylko urywki kilku scen i ogólnej treści fabuły.
     Ten epizod jest moim zdaniem jednym z najbardziej pouczających, głównie za sprawą nauk Yody, z których można czerpać garściami w realnym świecie. Jego słynny cytat "Rób albo nie rób, nie ma próbowania" mam jako napis na moim ulubionym kubku :)

"- Nie wierzę.
- Dlatego ci się nie udaje"

     A teraz o części romantycznej. W przeciwieństwie do wielu dzisiejszych produkcji, wątek ten nie wygląda sztucznie i nie jest aż tak bardzo eksponowany, co mi się naprawdę podoba - nie znoszę romansów wciskanych na siłę. Dodatkowo ma on swój urok, a całość dopełnia pełne wzruszenia wyznanie:
"- Kocham cię.
- Wiem." 
[ANG]
"- I love You.
- I know."

Ta scena jest jedną z tych, których się nie zapomina.
     Część V pomaga nam też w zrozumieniu czym właściwie jest Moc, o której tylko trochę wspomniano w części IV, co doskonale dopełnia obraz świata. Lepiej też wypadła walka na miecze świetlne i scen z nimi było o wiele więcej, ku mojej uciesze jak i innych fanów.

OCENA:
Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Uniwersum: 10/10
Przesłanie/nauka: 8/10
Gra aktorska: 10/10
- KRYTERIA DODATKOWE:
Muzyka: 9/10
Wiarygodność zdarzeń 9/10
 OCENA KOŃCOWA: 9,1/10

PODSUMOWANIE:
     Imperium kontratakuje trzeba obejrzeć dopiero po seansie części IV. To najważniejsze. A poza tym jest to ciekawy film przygodowy, wielowątkowy, a jednak wyjaśnia wiele spraw, które sprawiały pewien niedosyt w Nowej Nadziei. Całość jest spójna, można go obejrzeć dla rozrywki, ale też trochę jako refleksję na temat wiary we własne możliwości. Koniec widocznie wskazuje, że jest to koniec epizodu, a nie całej historii.

A wy widzieliście ten film? Jak go oceniacie? Co sądzicie o tej recenzji? Ktoś z was może tutaj pisze maturkę?
Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to dając +1. Zapraszam też na mojego funpage oraz twittera :)

Pozdro.
~Noyn

PS: Obiecywałam sobie, że napiszę w końcu recenzję filmu, który mi się wybitnie nie podobał. Wybrałam już go nawet, ale będzie musiał poczekać jeszcze troszkę. 

Źródła (obrazki):
http://1.fwcdn.pl/po/05/25/525/7371374.3.jpg
https://gfx.gexe.pl/2015/10/21/164055.1445438455.jpg
http://r-scale-41.dcs.redcdn.pl/scale/o2/tvn/web-content/m/p1/i/471c75ee6643a10934502bdafee198fb/28490629-fc7b-4868-84cd-6f1c8cbc2320.jpg?type=1&srcmode=3&srcx=0/1&srcy=0/1&srcw=640&srch=360&dstw=640&dsth=360&quality=80
http://myszmasz.pl/wp-content/uploads/2015/12/yoda.jpg

4 komentarze:

  1. Wiele osób krytykuje wątek romantyczny w Gwiezdnych Wojnach, a ja go uwielbiam. Uwielbiam ich kłótnie i miłość z kolejnych części. Nie jest to przesadzony wątek ani przesłodzony. Dla mnie to już jest duży plus. Pozdrawiam i trzymam kciuki 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W starej trylogii jest ona świetnie rozegrana, w nowej... cóż może gdyby lepiej zagrano ten wątek aktorsko byłoby mniej tej przesady, bo nie da się ukryć, że w nowej trylogii ten wątek odgrywa główną rolę i napędza całą tą spiralę.
      Dziękuję. Jak na razie Moc mi sprzyja, ale najcięższa próba (ustne) dopiero przede mną.
      Pozdro.

      Usuń
  2. Kochanie, to co mi napisałaś jest mało inteligentne, ponieważ nie spamuje. A bloguje już od 2 lat. I to że czasem pisze tak to nie znaczy że spamuje, ale po prostu lubię to. Lecz zawsze do każdego komentarzu zostawiam swoje zdanie opinie o wpisie. I jeszcze nigdy nikogo tym nie zraziłam. A jeśli masz wątpliwości że nie bloguję 2 lat to wejdź na mojego starego bloga, bo ten jest nowy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam dokładnie to co myślę. A spamerstwem nazywam komentarz, który mi napisałaś badajże wczoraj pod trochę starszym postem. Ten komentarz był ewidentnie chamskim spamem! Napisałaś, że się nie wypowiesz na temat, który przedstawiłam, a potem długa formułka "wpadnij do mnie". No inaczej nie mogło być to odebrane. A jeśli to miało być twoje zdanie... Jeśli masz napisać, że nie chcesz się wypowiadać to się nie wypowiadaj w ogóle.
      Skąd możesz wiedzieć, że nie zraziłaś? W blogosferze wiele osób jest miłych do bólu i bardzo niewielu znajdzie się takich, którzy powiedzą co myślą lub zwrócą uwagę na takie zachowanie, zazwyczaj kończy się na usunięciu takiego komentarza, ja też często tak robię, ale twoja cwana i chamska zagrywka skłoniła mnie do napisania ci paru słów.
      Nie mam pojęcia ile blogujesz i nie obchodzi mnie to, napisałam ci tylko, że wstawiając takie komentarze można do siebie tylko zrazić ludzi.

      Usuń