24 listopada 2014

Misja "Hermes" - Eternal i Lunem

Od autorki:
Dzisiejszy post jest taki trochę eksperymentalny. Pisałam już parę razy normalnie, ale chciałam się dowiedzieć jeszcze kilku rzeczy. No i się dowiedziałam, a wniosek jest taki, że wolę pisać swoim stylem ;)

Ach... No tak jeszcze rozstrzygnięcie konkursu. Zgłosiły się tylko 3 osoby, ale cóż... Więc postanowiłam przyznać nagrody wszystkim tym osobom. Drugiej części nagrody spodziewajcie się w najbliższym czasie. Mam teraz sporo na głowie i nie jestem zbyt aktywną blogerką, ale na pewno będę pamiętać.

A oto blogi zwycięzców:
 
***

      - Zbliżamy się do układu - odezwał się głos w interkomie.
      Kapitan John Erioln był właśnie w trakcie rutynowej kontroli najważniejszych systemów swojego maleństwa i największej dumy: statku Eternal.
      - Kelo, jak się mają osłony?
      - W pełnej gotowości - odezwała się po chwili kobieta.
      Wyglądało na to, że statek jest dobrze przygotowany. 
      Mimo wielu wspólnych przygód, nigdy wcześniej John nie podejmował się takiego zlecenia. Jednak nie miał wyboru. Eternal był najlepszym statkiem w swoim rodzaju, ale co mu po tym jeżeli z powodu długów będzie musiał go sprzedać. Nie mógł na to pozwolić. Pieniądze Straży spłacą trzy czwarte długu, a przy dobrej passie resztę spłaci w przeciągu ziemskiego roku.
      - Przekierowuję połączenie od zarządcy stacji Destiny.
      
***

       - Wejść - powiedział John.
W drzwiach kajuty kapitańskiej stanęła dumna Dalphanka, a tuż za nią stał samiec jej gatunku. Nie wyglądało na to, że przyszła na pogaduszki.
       - Coś się stało?
       - Wiemy dlaczego to robisz, ale na pewno zdajesz sobie sprawę z ryzyka. Nie powinniśmy się na to pisać. Reszta myśli tak samo. 
Kapitan wstał z krzesła i podszedł do kobiety. Dalphanin jednak zagrodził mu drogę. 
- W porządku kochany. Zostaw nas samych.
Mężczyzna położył swoją rękę na jej lewym ramieniu, co miało być znakiem uległości wobec jej woli, po czym oddalił się do kwater załogi.
       - Nie kazałem nikomu z was lecieć. Mieliśmy po drodze kilka przystanków, w każdej chwili mogliście wysiąść.
- Doprawdy?
- Rozumiem wasz lęk, ale nie mamy się czego obawiać. Nasz rola to tylko lot przez szlak. Nic więcej.
- Obyś miał rację - westchnęła.
- Słuchaj. To szansa dla nas wszystkich. Ile ci brakuje? Jak wszystko dobrze pójdzie wystarczy ci na kupno własnego statku. 


***

      Rządowy transport do systemu Lunem, zabrał Annę z samego rana, kiedy większość spała jeszcze w łóżkach. Nawet się nie pożegnała. Obserwując w ciszy jak statek mknie w nadprzestrzeni, dziewczyna zastanawiała się czy dobrze robi. Ale czy w ogóle miała jakiś wybór? Cokolwiek innego by nie zrobiła mogłoby być dla niej wyrokiem. Jedyne, co może zrobić to mieć nadzieje, że właśnie nie leci na stryczek. 
     Czy byłoby lepiej gdybym nie wiedziała tego wszystkiego? - rozmyślała. 
     Lot nie trwał długo. System znajdował się zaledwie pięćdziesiąt lat świetlnych od stacji. Chorąży nie chciał powiedzieć jej żadnych dokładniejszych danych na temat lokalizacji miejsca, do którego się udaje. Dopiero teraz się dowidziała.
     Zmierzali na książyc Do'Nexust, ostatni księżyc jednej z pierwszych ludzkich koloni, która dziś jest symbolem ich pychy. Kolonia Do'mi'fa była eksplorowana na wielką skalę. Ludzie cieszyli się, że nie muszą polegać tylko zasobach własnego układu. W końcu po kilkunastu latach doprowadziło to wyczerpania złóż i wyjałowienia ziemi. Teraz po prawie stu latach od tych wydarzeń kolonia straciła warstwę ozonową, potem atmosferę i została kompletnie zniszczona. A proces terraformawania okazał się zbyt kosztowny oraz nie opłacalny.
      Księżyc Nexust nie wyróżniał się niczym specjalnym, podobnie z resztą jak reszta planet w tym układzie. Ludzie wynegocjowali dawno temu prawa do tego układu, więc teraz gdy jedyna planeta typu ziemskiego, która mogła przynieść jakiekolwiek zyski została zniszczona... Wygląda na to, że znaleźli dla tego układu zastosowanie. To by tłumaczyło dlaczego Ziemia nie chciała oddać praw innym rasom, które chętnie podjęłyby się sterraformowania Do'mi'fa.
      Transportowiec wylądował w podziemnym kompleksie po jasnej stronie księżyca. Razem z Anną leciało trzech innych mózgowców, lecz nie pochodzili oni z drużyn Straży. Dwóch z nich nosiło emblematy V.S.A - kreatorów ludzkich systemów zabezpieczeń sieci komputerowych miedzy innymi sieci i serwerów dyplomatycznych.

***

     - Witamy na Destiny Kapitanie Erioln - powitał go oficjalnie chorąży, gdy tylko zadokowali.
- Miło pana w końcu poznać - odparł John. - Czy możemy już ruszać?
- Destiny VII będzie niedługo gotowa... 
     Komputer hangaru odczytał właśnie klucz identyfikacyjny Michaela. Masywne drzwi otworzyły się przed nim, gdy syntetyczny głos oznajmił, że ma dostęp do tej części stacji.
     Podszedł niepewnie do De Allepin i kapitana statku. 
     - Cóż... poznajcie się Michel, lider grupy, Kapitan John Erioln.
- Miło poznać - powiedział kapitan wyciągając rękę do Michala.
Chłopak ścisnął rękę, na gest ludzkiego powitania. Zdziwił się lekko, myślał, że ta tradycja już przeminęła i występuje już tylko w starych filmach. Chwile potem zauważył kątem oka jak Yrosos pcha wózek z kilkoma kartonami, a za nim szła Noyn.
      Przez chwilę Michel zaczął się bać czy jego półokreniańska przyjaciółka nie zrobi czegoś głupiego. Po jej minie widać było, że lepiej zostawić ją w spokoju. No i jeszcze ten wczorajszy wyskok... Cóż z dwojga złego, lepiej żeby demolowała swój pokój niż połamała komuś kości lub gorzej.
    -  Mnie też miło poznać. A oto moja drużyna. Ros i Grom - przedstawił ich chłopak, gdy podeszli.
    - Gościu! Po cholerę ci to wszystko! - Wykrzyknął Kapitan do Rosa.
    - Uwierz mi. Tutaj są tylko niezbędne rzeczy. Było tego więcej. - powiedziała zadziwiająco spokojne Noyn.

2 komentarze:

  1. Najbardziej mi się podobają nazwy <3 szczegolnie księżyca Do'Nexust! Ogólnie notka bardzo ciekawe i czekam na kolejny rozdział! http://miloscwczasachapokalipsy44.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze- przepraszam,że tak często i długo się nie odzywam. Nie mam czasu. Stara się wejść, przeczytać rozdział, a komentuje w wolnej chwili.
    Po drugie- rozdział taki sobie. Wiem, że akcja musi się rozwinąć, więc nie jest to krytyka.
    Po trzecie- nowy wygląd bloga świetny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń