28 lipca 2016

#Na spontanie: Czy warto sugerować się recenzjami?

    To właśnie pytanie przyszło mi do głowy dosłownie parę minut temu, gdy konfrontowałam swoje wrażenie z mojego wczorajszego wypadu do kina z recenzją pewnego youtubera, którego opinię sobie cenie. A, że ostatnie #Na spontanie było dawno i seria jest popularna, no to postanowiłam się tutaj trochę zagłębić w temat.
    Blogów stricte recenzenckich jest w internecie od groma, blogów podobnych do mojego (okazjonalne recenzje co jakiś czas) również jest sporo.
    Recenzje na tym blogu mają często o połowę większe statystyki niż przeciętny post innego rodzaju.
    Dlaczego?
     Moim zdaniem główną przyczyną jest popularność tego typu postów. Ludzie lubią poznawać opinie produktach/filmach/książkach/grach itd., a blogerzy i vlogerzy mają, myślę lepszy kontakt ze swoimi odbiorcami niż reklamodawcy, gazety, telewizja. Mamy nawet zaufanie do osób, o których wiemy, że mają jakieś korzyści materialne z tego, co robią. Jak myślicie, co by było, gdyby bloger wychwalał coś, co jest ewidentnie badziewiem? Prędzej czy później ktoś go obsmaruje i straci swoją wiarygodność, a na tym twórcom internetowym zależy bardzo mocno - przynajmniej tym prawdziwym pasjonatom.
    Dla mnie również YouTube oraz blogosfera są głównymi źródłami recenzji. Szczególnie gdy wiem, że dany twórca podziela mój gust. Kiedyś, zanim poszłam na jakiś film albo kupiłam grę, przeglądałam opinie o nich w innych źródłach w internecie. Jednak jakiś czas temu zmieniłam ten zwyczaj i zaczęłam to robić dopiero po wyrobieniu sobie własnej opinii.
    Stało się tak głównie za sprawą kilku zdarzeń.
    Przykładowo: Dużo negatywnych opinii o grze Dragon Age II. Pierwszą część wyhaczyłam za
darmo i ciągnęło mnie do kolejnej przygody w tym świecie, jednak większość recenzji była negatywna, przez co długo zwlekałam z zakupem. Kiedy w końcu sama ją przetestowałam, okazało się, że mnie bardzo przypadła do gustu. Może 10/10  nie dam, bo ma swoje wady, ale zapewnił mi wiele godzin fajnej rozrywki. Podobnie z grą Mass Effect 3, w której nie udało się tylko zakończenie, a przy reszcie cóż... powiem tylko, że nabiłam jakiś 400 godzin :), ale oczywiście wszyscy musieli się zakończenia uczepić jak na złość.
    Sytuacji, w drugą stronę było o wiele mniej, bo nie mogę sobie przypomnieć takich w ostatnim czasie, ale wątpię, by nigdy nie było tak, że recenzje są super pozytywne, a moja opinia wygląda cienko.
    Cudze sugestie również wywierały podświadomy wpływ na odbiór danego produktu. Np. Ktoś wychwalał grę aktorską, więc ty sam oceniasz film pod tym pryzmatem nie patrząc, że cała reszta leży i kwiczy.
    Nie ma recenzji całkowicie obiektywnej. Można się starać, lecz i tak zawsze opinia jest zależna od indywidualnych przekonań człowieka. Przykładowo ja kocham Gwiezdne Wojny, musiano by film naprawdę bardzo mocno spieprzyć, żebym dała mu złą ocenę, bo choćby za to, że to są Gwiezdne Wojny dam 5/10. Krytycyzm w tej sytuacji ciężko jest mi zachować. 
    Dlatego moim zdaniem warto zerknąć na opinie innych, ale też ich pogląd, nawet osób będących dla nas autorytetem, nie powinien stać się bezkrytycznie naszym. 

    Głównie pisałam tutaj o filmach i grach, bo to dziedzina, na której się jako tako znam, ale chciałabym zwrócić jeszcze uwagę na jedną sprawę.
    Chodzi o blogi z recenzjami kosmetyków i produktach podobnych. Tak jak każdy ma inny charakter oraz zainteresowania, tak samo każdy organizm inaczej reaguje na pewne substancje. Jednemu szampon "jakiś" pomoże na łupież, a drugiemu wysypie jeszcze gorzej. 
    Nie siedzę za bardzo w tej części blogosfery, nie wiem, czy takie rzeczy się zdarzają, ale chciałabym wam przez to powiedzieć, żebyście w takiej sytuacji nie winili blogerów, bo polecili coś co wam nie pomogło. To nie ich wina (zazwyczaj).
   

Dosłownie na pytanie nie odpowiedziałam, ale mam nadzieję, że zobaczyliście mój pogląd na ten temat. Teraz zadaję pytania wam:
Czy waszym zdaniem warto sugerować się recenzjami? Czy zdarzyło się wam, że bloger polecił wam jakiś badziew? Czy przy wyborze jakiegoś filmu zwracaliście uwagę na moje recenzje?
Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba, zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to, dając +1. Zapraszam także na funpage bloga oraz twittera :)

Pozdro.
~Noyn
Źródła (obrazki)
http://www.victoriabid.co.uk/wp-content/uploads/2015/02/Film.jpg
http://malecontent.pl/wp-content/uploads/2015/03/games-1132x509.jpg
Może spodoba ci się również:
- A co gdyby nie było uczuć? - Recenzja filmu "Equilibrium"
- #Na spontanie: Czy warto iść do kina na film Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów?
- Poznajcie naszych bohaterów...

8 komentarzy:

  1. Gustów i guścików jest od groma, więc ślepe podążanie za opiniami innych bywa krzywdzące. Wiele osób mówiło mi, że 'We are your friends' to badziew, więc zwlekałam z jego obejrzeniem dopóki nie pojawił się lektor. I co? Strasznie w moim guście! Jesli już to biore pod uwagę recenzje znajomych i osób, które nie mają z tego korzyści. Współpraca współpracą, ale już niedobrze się robi od instagramowych promotorek reklamujących taką kupę, że aż szkoda czytać. Tak jak powiedziałaś - podobieństwo gustów jest dosyć ważne:)
    Buziaki x
    smile-for-me-beautiful.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż wstyd się przyznać, ale był taki okres w moim życiu, w którym lubiłam coś, bo lubiła to moja przyjaciółka. Było to za dzieciaka, ale i tak nie było to zbyt mądre.
      Reklama, a rzetelna recenzja to dwie różne sprawy. Wielu blogerów nawet jeśli mają napisane od firmy "pisz co myślisz" to chcą się podlizać i liczą na kolejne darmówki. W blogosferze "mieszkam" już jakiś czas więc potrafię wychwycić, czyja recenzja jest sztuczna.
      Pozdro.
      I dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. Cześć, Noyn ^.^
    Serdecznie bardzo dziękuję za Twój komentarz na blogu!
    Cóż, muszę przyznać, że ja recenzjami się nie przejmuję - jak chcę obejrzeć jakiś film, lub przeczytać książkę, po prostu wczytuję się w fabułę i oceniam na jej podstawie, czy mi się może spodobać. Tak było w przypadku książki ,,Zamieć" i filmu ,,Mały wielki wojowwnik" o którym Ci wspominałam wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co. Jak mam coś do powiedzenia na temat czyjegoś posta to piszę, nie ma w tym nic nadzwyczajnego :)
      Ja również głównie oceniam na podstawie fabuły. To dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy. Po co mam kupować jakieś romansidło skoro prawdopodobnie co stronę będę miała odruch wymiotny.
      Pozdro.

      Usuń
  3. Sama prawda. Recenzje powinny być w sumie taką małą podpowiedzią. Mogą pomóc przy wyborze gry, czy tam filmu, który ktoś chce obejrzeć itp., ale nie powinny podejmować za tą osobę decyzji. Ostateczny wybór należy do niej. Ja nie wyobrażam sobie sytuacji, w której odpuściłbym sobie grę, przy której dobrze się bawiłem tylko przez słabe recenzji ludzi, których nawet nie znam. No chyba że zdecydowana większość recenzji to oceny pokroju 3/10, a sam gameplay gry wygląda słabo, to wtedy można sobie odpuścić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony większość recenzji 50 twarzy graya było trafionych :) Chciałam zobaczyć czym się tak te laski w mojej klasie jarają, więc obejrzałam film - zmarnowałam 2 godziny życia. Ale obejrzałam nawet mimo hejtu. Wniosek: Nie rozumiem ludzi, którzy się tym zachwycają.
      Pzodro.

      Usuń
  4. Ja nigdy nie kieruję się recenzjami.Przykład: wszyscy chwalą sagę o Potterze że niby taka świetna, ja raz pokusiłam się i wypożyczyłam pierwszą część. Doszłam do połowy i zaprzestałam dalszego czytania o wydało mi się to bardzo nudne.

    Mój kawałek internetu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat Harrego Pottera lubię. Ale niewiele znam osób, które go nie lubią. Przykład jednak dobry :)
      Pozdro.

      Usuń