25 września 2016

Dzienniki Yrososa 12

W poprzednich odcinkach...
Drużynie Destiny polecono zbadać sprawę ataków hakerskich na sieci dyplomatyczne, które są powodem chaosu i konfliktów w galaktyce. Bohaterowie po wielu przygodach, w końcu znajdują przyczynę zamieszania, mogą więc teraz wracać do domu. Jednak misja ta wywarła duży wpływ na nich wszystkich. Jak poradzą sobie z nową wiedzą?

Dziennik Osobisty wpis nr 8084C z dnia 8.11.2185

    Świetnie! Po prostu świetnie! I co ja mam niby napisać w raporcie? "Spotkaliśmy podróżnika w czasie, powiedział, że włamywał się do sieci dla naszego dobra, pokazał nam przyszłość, potem powiedział, że ma jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, ale niedługo się wyniesie i problem zniknie".
    To przecież jakieś szaleństwo! Kto mi w to uwierzy? Pomyśleliby, że już zaczynam wariować. Zresztą John stanowczo zabronił rozmawiania, o tym, co widzieliśmy z innymi. Nawet nie możemy rozmawiać na ten temat między sobą.
     Może faktycznie choroba rozwinęła się tak szybko, że mój mózg już zaczął sobie wymyślać jakieś niestworzone bajeczki? To wyjaśnienie jest dobre jak każde inne.

Zapis tekstowy nagrania z kamery, Przeznaczenie,
z dnia 8.11.2185 r. 21:32 czasu orbitalnego Zowe.

Yrosos: Jesteś zajęta?
Noyn: Nie.
Yrosos: Wszystko w porządku?
Noyn: Myślę.
Yrosos: O czym?
Noyn: O tym.
Yrosos: A ja właśnie chciałem się upewnić, że nie zaczynam świrować.
Noyn: Równie dobrze cała załoga może świrować.
Yrosos: Przestań. Już mnie zaczyna boleć głowa.
Noyn:  Jak myślisz, czy John...
Yrosos: Mieliśmy o tym nie rozmawiać.
Noyn: Wiem, ale... on... mam dużo do przemyślenia. Nie wiem co robić.
Yrosos: Ja nie zobaczyłem nic, o czym bym nie wiedział, jeśli chodzi o moją osobę. Dowiedziałem się za to kilka rzeczy o kimś innym.

Dziennik Osobisty wpis nr 8085C z dnia 9.11.2185

     Od dawna wiedziałem, jak skończę. Za około 20-30 lat mój mózg zacznie zżerać od środka choroba, która powinna mnie zabić lata temu. Może i odwlekam, ten czas jak mogę, ale w końcu ona mnie dogoni. W między czasie, zanim umrę, przestanę być zdrowy na umyśle, zamkną mnie w zakładzie psychiatrycznym, na następne lata i będą czekać, aż nadejdzie nieuniknione.
     Szczerze powiedziawszy, miałem nadzieję, że ominie mnie to czekanie. Chciałbym, by po prostu pozwolono mi odejść, kiedy jeszcze będę umieć trzeźwo myśleć. Nie podoba mi się perspektywa końca w przeświadczeniu, że gdzieś obok latają jakieś zmyślone stworki, nie mogąc rozpoznać swoich przyjaciół, nie móc ich pożegnać.
     Według tego, co pokazał mi John, to niestety moje pragnienia się nie spełnią. Szkoda. Nie wiem też, czy mogę jakoś to zmienić i czy w ogóle powinienem.
     Widziałem siebie jako zwariowanego dziwaka, do którego przyszedł młody chłopak. Pokazał mnie w przyszłości zdjęcie Anny i zapytał, czy ją poznaję, a ja wybuchłem płaczem.
     - Wszystko w porządku doktorze. - mówił. - Wiem, że byliście kiedyś bliskimi przyjaciółmi. Nazywam się Arktur, a Anna była moją biologiczną matką. Na stacji, na której postanowiła mnie oddać, niewiele chciano mi powiedzieć. Archiwa wydawały się wymazać jej nazwisko, skąd tylko było można. Oficjalnie nawet nie należała do Destiny VII. Musiałem porządnie się wysilić, aby cię znaleźć.
     Tak właśnie poznałem Arktura, który teraz jest małym płodem.
     W tej rzeczywistości Anna została zamordowana, przez kogoś bardzo jej bliskiego, przez jakąś paskudną intrygę. Z rozmowy wynikało, że byłem przy tym wszystkim.
      To nie było najprzyjemniejsze uczucie słuchać jego słów. Teraz czuję się jeszcze paskudniej, wiedząc to wszystko, ale nie mogąc ostrzec przyjaciółki. Może nic by to nie dało? John wyraźnie dał mi misję ochrony Anny. Dokładnej daty nie poznałem, lecz wiem, że ma to nastać niedługo, mniej więcej równocześnie ma dojść do dużych zmian na Ziemi oraz Drodze Mlecznej. W każdym razie nie mam zamiaru nikomu oddać Anny.


Ogłoszenia:
Jeśli chcecie, aby powstał post Q&A albo chcecie złożyć propozycje dotyczącą nowej recenzji filmu na blogu, napisałam niedawno osobny post, pod którym w komentarzach możecie pisać pytania lub/i propozycje filmów LINK.

Czy Yrososowi uda się ocalić Annę? Kto i dlaczego będzie chciał ją zabić? Co John chciał osiągnąć, pokazując Yrososowi tę konkretną scenę?
Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba, zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to, dając +1. Zapraszam także na funpage bloga oraz twittera :)


Pozdro.
~Noyn
Może spodoba Ci się również: 
- Misja Połączenie - zaczynamy dłuższą podróż :)
- Widok z okna - opowiadanie o przyszłości?

2 komentarze:

  1. Czyżby Annę miał zabić Arktur, a fragment ze zdjęciem to tylko kawałek intrygi? Brutalna, ale możliwa wizja.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, by była prawdziwa. W teraźniejszości, Arktur nawet się nie urodził, a Yrosos wspomina, że do morderstwa ma dość niedługo. Ciężko stwierdzić konkretną datę na podstawie tej informacji, ale powątpiewam, by za niedługo uważać, za kilkanaście lat.
      Już prędzej obstawiałabym Arktura seniora, ojca Anny poznanego wcześniej, wiadomo, że jest teraz skrytobójcą, więc jemu nic nie stałoby na przeszkodzie.
      Pozdro.

      Usuń