20 listopada 2015

Dzienniki Anny 10

W poprzednich odcinkach:
Drużynie Destiny polecono zbadać sprawę ataków hakerskich na sieci dyplomatyczne, które są powodem chaosu i konfliktów w galaktykach sprzymierzonych. Bohaterowie właśnie powrócili do bazy, po pełnej niebezpieczeństw misji, chcąc opatrzyć rany oraz ustalić dalszy plan działania. Anna wciąż stara się z pomocą starego przyjaciela pomścić śmierć Maxa, jednak to zadanie jest wyjątkowo trudne, jej wrogowie są bardzo potężni i wydają się być zawsze o krok przed nią. 

Zapis tekstowy wiadomości głosowej
z dnia 25.10.2185r

Wei Lan: Połączenie zabezpieczone, ale czas mam ograniczony. Przejdę od razu do rzeczy. 
Jakiś czas temu udało mi się zdobyć poparcie dla naszej sprawy pewnej osoby mającej dostęp do ważnych danych, które bardzo by nam pomogły. Niestety nie wiele udało się zebrać, a większość dokumentów mająca jakieś znaczenie została prawdopodobnie celowo uszkodzona lub zmodyfikowana. Nie mając dostępu do źródła, właściwie te wszystkie pliki to tylko sterta śmieci. Jest jednak coś co zwróciło moją uwagę i chciałbym ci to pokazać:
[Odtwarzanie bez głosowego nagrania. Czas 0:47 min]
Pewnie nic ci nie mówią twarze tych osób? Szkoda, że także dźwięk przepadł. Mężczyzna nazywa się Aaron Martinez i jest Radnym Weteranem w Straży, jedną z najbardziej wpływowych osób nawet w Aliancie Narodów. Natomiast kobieta, z którą rozmawia to Klara Saciura, dzisiaj znana jako Klara Ty'n. Zdarzenie z nagrania miało miejsce prawie 22 lata temu na pewnej stacji-mieście Narlom. 
Wiem jak to może wyglądać, ale mój instynkt mi podpowiada, że sprawa z implantami to tylko część czegoś większego, nie tylko... 
Nie mogę dłużej rozmawiać. Odezwę się wkrótce. 
Uważaj na siebie.
[Sekwencja usuwania wiadomości uruchomiona]

Zapis tekstowy wideo rozmowy Stacja Destiny
z dnia 25.10.2185r. 13:26 czasu orbitalnego Zowe.

Wei Lan: Jest bezpiecznie?
Anna: Tak... ale o co chodziło z tym nagraniem?
Wei Lan: Mam pewne podejrzenia, że kwestia implantów jest tylko niewielką częścią czyjegoś większego planu. Nic więcej nie mogę ci zdradzić, ale to chodzi za mną od dłuższego czasu i sądzę, iż kolejna część układanki na związek z twoją pół-okreniańską koleżanką.
Anna: Takie są twoje wnioski, po zobaczeniu nagrania sprzed ponad dwudziestu lat?! Czy ty sam siebie słyszysz?
Wei Lan: Nie chodzi tylko o to. Musisz mi zaufać. Z resztą zauważyłem wiele innych elementów układanki łączących się ze sobą i jeśli mam racje... chciałbym się mylić.
Anna: Mam wrażenie, że jednak popadasz w paranoję.
Wei Lan: Wiem jak to może wyglądać. Pewności sam nie mam, lecz nie mogę ignorować informacji jakie do mnie docierają, szczególnie jeśli kosztowały one czyjeś życie. Człowiek, który wysłał mi te pliki chwilę potem zaginął. 
Anna: Więc czemu tak ryzykujesz? Ludzie giną tylko z powodu twojego przeczucia?!
Wei Lan: Nikogo do niczego nie zmuszałem!
Anna: Proszę cię! Dobrze wiem, że konkurowałeś z Maxem o przywództwo, nawet jeszcze za nim do was dołączyłam. Miał charyzmę równą tobie, ostatecznie jego zmysł taktyczny wygrał. Kiedy go wybrali usunąłeś się w cień, a teraz pod przykrywką teorii spiskowych chcesz w końcu zostać liderem!
Wei Lan: Co?! To jakiś absurd! Kto ci coś takiego wbił do głowy?!
Anna: To moje własne wnioski.

Dziennik Osobisty wpis nr 9583B z dnia 25.10.2185

     "To moje własne wnioski" Czy w tych słowach była choć odrobina prawdy? Czy tak właśnie myślę?
     Początkowo byłam wściekła na Straż. W końcu to przez nich zginął mój najlepszy przyjaciel, mój brat. Rozbili też resztę resztę mojej rodziny. Nawet jeśli oni gdzieś tam są, porozrzucani po wszechświecie to minęło wiele lat. Na pewno się zmienili. Możliwe, że nie są już tymi osobami, które znałam. Tak jak to się stało z Wei Lanem.
     Jego też miałam za brata, ale z każdym dniem ufam mu coraz mniej. Może faktycznie Straż ukrywa to konkretne zastosowanie implantów z jakiegoś poważnego powodu. Kto powiedział, że Alianta nic nie wie? Nadal jesteśmy wolnymi ludźmi. Nikt nikogo nie zmusza, aby tu był.
     Ale co z Maxem? Dlaczego umarł? Chyba, że... Nie to nie możliwe, jednak wciąż zastanawia mnie kwestia akt, które dostałam na Lunem. Teraz już potwierdziłam autentyczność tych danych, część z nich była nawet dla mnie samej tajemnicą do tamtego dnia.

Dziennik Osobisty wpis nr 9584B z dnia 26.10.2185

     Przyznaję, że nie byłam z początku zbyt entuzjastyczni nastawiona do pomysłu oddania Ronoh'a pod moją opiekę, lecz chłopiec naprawdę jest bardzo inteligentny i pomocny. Wczoraj razem zajmowaliśmy się konfiguracją systemów Przeznaczenia.
     Długo nie wiedzieliśmy co zrobić z tą zagubioną duszyczką. Nie było mowy o zostawieniu go w kolonii. Zanim odlecieliśmy udało nam się zdobyć informacje, że przybył tutaj niewielkim statkiem handlowym z uszkodzonym silnikiem, musiał natychmiast lądować i padło na pechowy księżyc. Członków załogi z wiadomych przyczyn łatwo było zidentyfikować, a właściwie ich ciała. Straż wydobyła listę załogantów, wszyscy zostali znalezieni niedaleko miejsca, gdzie znaleźliśmy Ronoh'a. Prawdopodobnie Matka nakazała swoim "dzieciom" zabić wszystkich, którzy nie mogą zostać poddani na promieniowaniu, w taki sposób, aby mogła przejąć kontrolę nad umysłem. Tak jak to zrobiła z Michaelem i wszystkimi pracownikami tego laboratorium, gdzie pierwiastek 14 był gromadzony oraz produkowany do celów naukowych. Kolonia była nowa, więc większość osób miała z nim naprawdę niewielki kontakt. Chociaż Straż znalazła kilka osób, które "dzieci" porwały i poddały promieniowaniu siłą. W pewnym sensie mieli szczęście, bo to właśnie oni przetrwali tą masakrę, cena była wysoka, ale życie jest w końcu najcenniejsze.
     Ronoh także był wśród szczęśliwców. Kiedy zaczęliśmy spędzać razem trochę więcej czasu opowiedział mi o tym co widział na Detra II. Opowiadał jak ukrywał się przed moją rasą; jak widział, gdy zabijano jego pobratymców; jak się bał; jak nie wiedział co robić, kiedy został sam. Nawet teraz jest trochę zagubiony w nowej rzeczywistości.
     Nadal nie potrafię zrozumieć, jak tak rozwinięta rasa może wciąż praktykować niewolnictwo! Słyszałam, że to powszechna praktyka w Galaktyce Trójkątnej, głównie dlatego Droga Mleczna ma spore problemy jeśli chodzi o politykę międzygalaktyczną z rasami tam mieszkającymi.
     Właśnie dlatego Ronoh nie potrafi sam wytwarzać dźwięków. Jego odpowiednik strun głosowych został wycięty operacyjnie, kiedy miał kilka lat. Na stacji znaleźliśmy dla niego sztuczny modulator mowy, razem z tłumaczem. Nie jest on bardzo zaawansowany, ale razem z Grom będziemy pracować nad ulepszeniem, tak aby można by go było wszczepić na stałe i przystosować do jego fizjologii. Ten, który posiada obecnie jest skonstruowany dla ludzi. 
     Umiejętności chłopca wciąż mnie zadziwiają. W tak młodym wieku, wie o współczesnych technologiach praktycznie to samo co ja. Wiem, że od najmłodszych lat pracował przy takim sprzęcie, ale i tak... imponujące.
     Wspólnie zdecydowaliśmy zająć się Ronoh'em. Jedynym innym wyjściem byłby przytułek. Oddanie go jego rasie, nie wchodziło w grę, chociaż nalegał na to chorąży. "Jeśli ktoś się o tym dowie, mogą nas oskarżyć o porwanie" - mówił. Jednak ludzie nie tolerują niewolnictwa i trzeba było to pokazać. Poza tym, kto miałby się dowiedzieć? Pewnie już dawno uznano całą załogę za martwą. 
     To spora odpowiedzialność, ale Ronoh nie jest aż tak młody. Gdyby jego wiek liczyć w standardach Ziemskich ma około 12lat. Kilka lat, a sam będzie o sobie decydował. Niestety prawdopodobnie nigdy nie będzie mógł wrócić do swoich, jeśli chce być wolny. Trochę to smutne. 
     Ronoh - sam się tak nazwał, bo nie miał imienia. Jedynie numerek wytatuowany na karku oznaczający w naszym systemie liczbowym 7521, czyli przeznaczony do konserwacji maszyn i urządzeń, bardzo dobry "model". Nie mogliśmy się tak do niego zwracać, więc powiedział, aby mówić na niego Ronoh, czyli "nowy" w jego języku. Oczywiście wyjaśniliśmy mu całą sytuację. "Ocaliliście moje życie na wiele sposobów. Mogę wam podziękować jedynie służąc pomocą" - odpowiedział zapytany o zdanie w tej sprawie.


Zapis tekstowy wideo rozmowy Stacja Destiny
z dnia 26.10.2185r. 23:11 czasu orbitalnego Zowe. 

Yrosos: An? Możemy pogadać?
Anna: Tak, a o co chodzi?
Yrosos: Chodzi o operację wymiany implantów...
Anna: Coś nie tak?
Yrosos: Nie, nie, wszystko działa jak należy, tylko, że... mieliśmy wymienić uszkodzony implant w nodze i... nic się nie działo, proces przebiegał po naszej myśli, ale i tak wcześniej zrobiłem ci skan ogólny organizmu. Tak na wszelki wypadek...
Anna: Czy jest jakaś puenta?
Yrosos: Według skanera byłaś okazem zdrowia, więc nic nie stało na przeszkodzie operacji, ale dzisiaj postanowiłem przejrzeć ten skan dokładniej i wykazuje on... wykazuje on, że jesteś w ciąży
[...]

Hejka!
Dzisiejszy post jest nieco dłuższy, a to głównie za sprawą mojej inspiracji pojawiającej się na niektórych lekcjach :) Sporo się dzisiaj wydarzyło, wyjaśniłam kilka kwestii.
Co sądzicie o tym poście? Co myślicie o wątpliwościach Anny? Może faktycznie pomyliła się co do intencji swoich pracodawców? A Ronoh? Co sądzicie o jego sytuacji? Czy drużyna dobrze postąpiła przygarniając go? I w końcu, jaka jest wasza reakcja na ostatnią nowinkę? Jak myślicie co z tą wiadomością zrobi Anna?
Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to dając +1.

7 komentarzy:

  1. Trzy razy czytałam końcówkę postu, żeby się upewnić. Coś mi mówiło, że Ronoh nie będzie jedynym dzieckiem w tym rozdziale... Co zrobi Anna? O ile to prawda to... kurcze, nie mam pojęcia. Zaskoczyłaś mnie.
    Niewolnictwo ludzi jest gorsze nawet od zniewolenia umysłów w dzisiejszym świecie. Człowiek nie ma wyboru. To łamanie praw człowieka (istoty ludzkiej).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że to będzie spore zaskoczenie dla czytelników, ale dość długo opracowywałam ten wątek i też miałam wątpliwości czy go wprowadzić, jednak postanowiłam, że bohaterowie muszą żyć własnym życiem jak to było od zawsze, jeśli jakiś pomysł wpadnie mi do głowy i będzie dostatecznie rozwinięty od razu wędruje do listy wątków. Chociaż nie ukrywam, że ten pomysł jest z życia wzięty, gdyż dwie osoby w moim najbliższym otoczeniu spodziewają się dziecka, co prawdopodobnie wpłynęło na powstanie tego wątku.
      Szczerze powiedziawszy wątpię, by Ros ją okłamał, nie ma w tym żadnego interesu, a pewnie zostaną przeprowadzone badania potwierdzające i jeśli to się potwierdzi... ja nie mam pojęcia co bym w jej sytuacji zrobiła.
      Co do niewolnictwa to masz rację. W dzisiejszym świecie mamy chociaż zalążek wolności i możemy wybrać czy chcemy by prano nam mózgi propagandą czy nie, a nie mieć w ogóle żadnego wyboru... Chociaż Ronoh nie jest człowiekiem to jest istotą myślącą.
      Pozdro.

      Usuń
    2. A wiesz, że ja też mam plan wprowadzenia wątku ciąży do opowiadania? Ubiegłaś mnie ^^ No, ale zanim ja dojdę do tego momentu minie jeszcze kilka rozdziałów, więc mamy czas.
      Ja bym pewnie w takiej sytuacji wychowała dziecko (odkąd urodziła się moja kuzynka rozwijał się u mnie silny instynkt macierzyński). Mam nadzieje, że Anna także to zrobi, albo znajdzie inne rozwiązanie (oby moralne- jestem przeciwniczką aborcji).

      Usuń
  2. O kurde, dziecko będzie :)
    Przyznam że końcówką mnie naprawdę mocno zaskoczyłaś. Ja w nieistniejącym już FF o F1 jak i innych moich niepublikowanych opowiadaniach rzadko poruszam wątek ciąży ( a widziałaś kiedyś wampira z brzuchem ?). Tak czy inaczej wątek wydaje się być bardzo interesujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no na to wygląda, że będzie.
      Ja właściwie też raczej nie poruszam tego wątku, ale tak jak mówiłam, ta historia żyje własnym życiem i ja właściwie tylko opowiadam to co tam się dzieje w mojej główce, kiedy pozwolę dojść do słowa mojej wyobraźni.
      Dziękuję.
      Pozdro.

      Usuń
  3. Trochę mnie tu nie było (wstydź się popsuty laptopie), przychodzę i tu taka wiadomość. Anna w ciąży. Zaskoczyłaś mnie, ale przecież o to właśnie Ci chodziło. :D W sumie dobrze, że przygarnęli Ronoha, przyda im się. Zresztą bardzo przypadła mi do gustu ta postać. Niech zostanie z nimi. Mam wrażenie, ze Anna jest trochę rozdrażniona, co pasuje do kobiety w ciąży. Albo to po prostu ja się za bardzo wczuwam.

    Pozdrawiam, Kreatywna Dagmara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ja ostatnio mam dość sporo pracy, więc dla blogosfery mam coraz mniej czasu, co widać w statystykach, chociaż staram się aby cały blog prosperował tak jak zwykle, no ale z tym czytaniem innych blogów jest już gorzej.
      Wiem, że to dość zaskakująca wiadomość, ale widzę, że zrobiłam małą sensację :)
      Możliwe, że w najbliższym czasie będzie więcej o postaci Ronoha, bo zapowiada się ona ciekawie.
      Szczerze powiedziawszy nie powiązałam jej zachowania z ciążą, ale możesz mieć racje :) Te postacie żyją sobie same, ja tylko opowiadam ich przygody.
      Pozdro.

      Usuń