11 lipca 2017

Fae'thata - Kocham Cię, Anna. To wszystko dla Ciebie.

W poprzednich odcinkach... 
Bohaterowie drużyny Destiny VII po wielu przygodach, w końcu wrócili do domu, odpocząć po ostatnich wydarzeniach. Jednak ostatnia misja wywarła duży wpływ na nich wszystkich. W międzyczasie ze stacji w tajemniczych okolicznościach znika Noyn.
[poprzedni odcinek]

12.11.2185 roku, godzina 19:21. Transportowiec Fae'thata


     - Że co? Cholera! Wiesz, w co nas wpakowałeś?! - krzyczał pierwszy oficer.
     Może i był człowiekiem, ale wiele już przeszedł i obcował z okrenianami na tyle, by wiedzieć, czego się po nich spodziewać, a on właśnie się dowiedział, kim jest ich pasażerka, za której przewiezienie dostali sporą fortunę. Nie wiedział dlaczego, aż tyle im zapłaciła, ale mało go to interesowało, do teraz. Arran powiedział mu tylko, że to jego bardzo bogata znajoma, która wiele zrobi dla zachowania dyskrecji w pewnych sprawach.
     Teraz okazało się, że pasażerką jest Pierwsza Przedgenerał Federacji Wojskowej i jeśli nie wydarzy się cud, to cała załoga ma policzone dni do egzekucji.
     - I co? - zapytał Arran wychodzącego z ambulatorium medyka.
      - Nie mam pojęcia! Po raz pierwszy spotykam się z czymś takim. To nie jest żadna choroba, czy wirus. Podejrzewam otrucie, ale nie jest to żadna znana mi substancja. Gdybym ją poznał, może dałoby się coś zrobić, ale... ma góra trzy dni.
     Arran szybko pobiegł do ambulatorium, gdzie na łóżku leżała nieprzytomna Noyn.
     Kiedy skontaktowała się z nim wczoraj, poprosiła go o pomoc, oferując za dyskrecję duże pieniądze. Niewiele chciała powiedzieć oprócz tego, że nie chce, aby ktoś dowiedział się, gdzie leci. Ze względu na przyjaźń oraz uczucie, które musiał, dla dobra wszystkich, stłumić, nie wahał się ani chwili. Bał się, że jego ukochana wpadła w kłopoty i chciał jej pomóc. Nie chciał nawet przyjmować od niej pieniędzy, ale mogłoby to wzbudzić gniew załogi. Wziął więc połowę, tego co zaoferowała, a i tak dla jego współpracowników były to pieniądze, których w rok żadne z nich nigdy nie zarobiło. Skutecznie uciszyło to ich pytania, gdy powiedział, że za ich brak właśnie dziewczyna im płaci.
     Lot do wskazanego miejsca był krótki, zaledwie dwie godziny drogi, mało uczęszczanym szlakiem. Po wylądowaniu Noyn miała się z kimś spotkać, a potem odstawiłby ją na planetę, z której ją zabrał, leżącą niedaleko Destiny.
     Byli już bliscy szczęśliwego zakończenia wyprawy, kiedy Arran poszedł do kajuty dla pasażerów, w której Noyn spędzała większość podróży. Zapukał, lecz nie usłyszał odpowiedzi. Jako kapitan miał dostęp do każdego z pomieszczeń, a że był zaniepokojony, po kolejnych nawoływaniach otworzył drzwi. W pomieszczeniu zastał leżącą na podłodze, nieprzytomną dziewczynę, która została natychmiast przeniesiona do ambulatorium.
      Leżała tak od ponad 10 godzin i nic nie wskazywało na to, by miała się w najbliższym czasie obudzić. Z początku Arran łudził się, że zasłabła tylko, że dostała jakąś wiadomość, która mocno nią wstrząsnęła. Mimo iż od zawsze stronił on od polityki, to wiedział, w jakim bagnie może teraz siedzieć jego przyjaciółka i takie chwilowe zasłabnięcie nie byłoby niczym niezwykłym. Kiedy jednak godziny mijały, a medyk zatrudniony przez niego, nie mógł stwierdzić co się stało, zaczął się niepokoić.
      Arran nie wiedział co robić. Bał się odstawić ją na Destiny w takim stanie, a tym bardziej do jakiegoś szpitala, czy na I'lię. Noyn wyraźnie nie powinna być tam, gdzie była, nie wiedział dlaczego, a on jako, w oczach okrenian, osoba będąca nieco bardziej rozumna od zwierzęcia zostałby szybko uznany za winnego całego zajścia i straciłby głowę. Gdyby nie załoga zaryzykowałby, ale bał się też o nich. Arran oddałby za Noyn życie, zabijałby za nią i umierał - kiedyś jej to przysięgał, gdy jeszcze nie wiedział, kim jest. Jednak do podobnego poświęcenia nie mógł zmuszać swoich ludzi.
      Sytuacja była więc beznadziejna.
    

13.11.2185 roku, godzina 23:40. Stacja Destiny.

      Odkąd stwierdzono dziwne zniknięcie Noyn, Yrosos, jej najlepszy przyjaciel bardzo się zmienił. Nie było to jednak powodem do niepokoju innych członków drużyny, którzy wiedzieli, że ta dwójka jest do siebie przywiązana jak rodzeństwo. Oni też odczuli brak przyjaciółki, lecz on najmocniej. Zagroził nawet chorążemu wyrzuceniem z pracy.
       Yrosos bał się, że może mieć to związek z Johnem i morderstwem Anny, które ktoś planuje. Na razie w sprawie zniknięcia Noyn niewiele mógł zrobić oprócz ciągłego naciskania na chorążego, ale kiedy zorientował się, że Anna również może być w niebezpieczeństwie, postanowił działać szybko i skończyć jak najszybciej swoją pracę, dzięki której, miał nadzieję zapobiec przyszłym wydarzeniom.
        Nie tracąc więc cennych godzin, młody pół-dalphanin spędzał całe dnie w laboratorium, wyłączając przerwy na około półgodzinne dyskusje z chorążym średnio co pięć godzin i jedną godzinną przerwę na sen w ciągu dnia. Nie jadał prawie wcale, chyba że Gillian, która niedawno wróciła z przepustki, ulitowała się nad nim i przyniosła mu coś z mesy. Przerwę na sen robił też z czystej konieczności, bojąc się, że jeśli będzie nieuważny sam może zamordować swoich najbliższych. Nikomu jednak nie chciał powiedzieć, nad czym pracuje, nie pozwalał się też zbliżać do laboratorium.
        Zadanie, z którym się mierzył Yrosos, nie należało do najprostszych, ciężko było też ocenić jak długo zajmie jego ukończenie. W pewnym momencie, kiedy chłopak poczuł, że powinien sekundę odpocząć i pozbierać myśli, sięgnął do szafki, w której przechowywał wspomagacze i suplementy diety. W szafce jednak nie ukazały mu się ładnie alfabetycznie ułożone substancje, ale kartka, na której widniał duży wydrukowany napis "Kocham Cię, Anna. To wszystko dla Ciebie"*. Położona była tuż przed opakowaniem z witaminami, które podawał Noyn jako placebo silnych środków uspokajających. Kiedy otworzył wieko opakowania, ujrzał czarne jak węgiel małe kapsułki, a z pojemnika wydobywał się obrzydliwy odór, którego Yrosos nie próbował nawet do niczego porównywać. Nawet osoba nieznająca się na farmacji, za nic w świecie nie wzięłaby tego do ust. Yrosos był wstrząśnięty i nie mógł zebrać myśli.
        Te leki pochodzą z niedawnej dostawy, dawał ich kilka Noyn zaledwie kilka dni temu. Nawet takie mało ważne witaminy muszą przechodzić codziennie rygorystyczną kontrolę przez pracowników stacji. A co jeśli...? Zaczął się obawiać Yrosos.

*Ten fragment jest nawiązaniem do jednego z moich ulubionych horrorów. Ktoś zgadnie tytuł? Tradycyjnie dla pierwszej osoby, która odpowie poprawnie poleci obserwacja, a jak już ją ma to bardzo ładny, długi komentarz.

Co się stało Noyn? Kto, jak i kiedy ją otruł? Co ma z tym wspólnego Anna? Czy przyjaciele zdążą ją uratować? Jak skończy się to dla Arrana?


Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba, zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to, dając +1. Zapraszam także na funpage bloga oraz twittera :)
Pozdro.
~Noyn
Może spodoba Ci się również: 
- Destiny - Polowanie część I

4 komentarze:

  1. Kurczę, myślałam, że to historia na podstawie gry Destiny 😊
    www.rinroe.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, choć mam nadzieję, że historia Ci się spodobała. Zbieżność nazw jest zupełnie przypadkowa.
      Pozdro.

      Usuń
  2. Noyn da radę. Jest silna.
    Pozdrawiam i w napięciu czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, trafiłem na Twój blog przypadkiem, ale chyba zostanę na dłużej i zacznę od początku ;) Jestem bardzo ciekaw jak Twoi bohaterowie zmieniali się pod wpływem doświadczeń.

    Bardzo fajnie, że od tyłu lat nieprzerwanie opisujesz przygody załogi. Oby tak dalej! Ja zacząłem niecały rok temu, ale mam nadzieję, że będę mógł się kiedyś pochwalić równie imponującą serią!

    OdpowiedzUsuń