2 października 2015

Praca Gillian - Stajesz się sobowtórem swojego ojca

W poprzednich odcinkach :)
Kilka dni przed wyruszeniem na misję, pod pretekstem napisania ciekawej pracy, która umożliwi jej dostanie przepustki na kolejny rok studiów, Gillian prosi Noyn o wywiad na temat swojej osoby. Półokrenianka godzi się, ale pod pewnym warunkiem... Chyba obie dziewczyny nabrały do siebie większego zaufania, ale czy się na tym nie sparzą?

Dzienniki Gillian

Dziennik osobisty wpis nr 51A z dnia 4.10.2185

     Nie wiedziałam nawet, że jestem aż tak przekonująca. Niedługo po wczorajszej sesji z hybrydą otrzymałam bardzo miły prezent. W odczytywaniu planów technicznych jestem dość kiepska, ale moi rodzice to inna sprawa. Nie mogę mieć przecież pewności, że i Grom będzie ze mną całkowicie szczera. Szczątkowe informacje dostałam od Straży, ale tu przynajmniej wiem na czym stoję, a ten grunt jest dopiero świeżo uklepany. 
     Na szczęście zawsze mogę liczyć na rodzinę. Wiem, że mnie nie zawiodą. 
     Jak tak teraz sobie o tym myślę, to nawet trochę mi żal tej całej gromadki. Żadne z nich nie ma nikogo takiego, komu mogłaby zaufać na 100%. 
     To widać. Wieczne tajemnice, ukrywanie się za pozorami. 

Zapis tekstowy nagrania z urządzenia przenośnego - Stacja Destiny
z dnia 3.10.2185r. 13:21 czasu orbitalnego Zowe.

Gillian: Raz, raz... próba nagrywania. Wygląda na to, że wszystko w porządku. Gotowa na sesję numer dwa.
Noyn: Miejmy to już za sobą.
Gillian: Coś się stało?
Noyn: Jestem zmęczona. Chwilę temu wróciłam z posiedzenia Rady Weteranów.
Gillian: Właściwie dzisiaj chciałam się zająć pytaniami o twoje życie na co dzień, a te spotkania chyba stały się jego częścią... Więc może dodam takie pytanko: Skąd ten nagły pomysł twojego ojca?
Noyn: Chodzi ci o moje uczestnictwo w tych posiedzeniach? Nie jest to nic dziwnego, oprócz mnie w podobnej sytuacji jest jeszcze dwójka następców, z tym, że oni są tam na miejscu.
Gillian: A co jest w nich takiego męczącego? Zauważyłam, że często wracasz z nich w nie najlepszym stanie.
Noyn: Federacja teoretycznie opiera się na demokracji, ale praktycznie Rada chce jak to najbardziej możliwe dążyć do konsensusu, co wymaga bardzo wiele cierpliwości, której chwilami zaczyna mi brakować.
Gillian: Doszły mnie słuchy, że na I'lii szykuje się wojna domowa. Czy to prawda?
Noyn: Skąd takie pogłoski?
Gillian: W sieci jest bardzo głośno o ostatnio zaistniałym wewnętrznym konflikcie. Czy to dlatego te posiedzenia tak długo niekiedy trwają?
Noyn: Nie mogę rozmawiać o tym co dzieje się w sali narad.
Gillian: Ale chyba możesz się odnieść do...
Noyn: Nawet mnie o to nie proś! Przejdź do innego tematu albo będę musiała zakończyć rozmowę.
Gillian: Wybacz. To może... Opowiedz mi trochę o twojej wierze. Jesteś Realistką Sh'e prawda? Dlaczego?
Noyn: Byłaś może kiedyś na I'lii? A może widziałaś jakiś zdjęcia? Co jest zawsze obecne? Nie ważne, gdzie pójdziesz? Brak słońca i wieczne ciemne, burzowe chmury. Pisma Sh'e skupiają się w połowie na historii podróży Heter. Kobiety, która doznała objawienia i ujawniła nam prawdziwe nasze pochodzenie. Objawienie było wizją zwykłego kamienia, na który pada promień światła. Ten kamień istnieje, byłam tam. I uważam, że słowa zawarte w Pismach nie są żadną metaforą jak twierdzą Inspiraci.
Gillian: Jak to się stało, że przeszłaś na tą wiarę?
Noyn: Mój ojciec mnie o niej uczył i postanowiłam się w nią wgłębić.
Gillian: A wcześniej? Byłaś ateistką?
Noyn: Jakoś wtedy nie miałam świadomości wagi tej sprawy. Mama też się do tego nie odnosiła. Starała się uczyć mnie różnych wartości, ale specjalnie na nic nie ukierunkowywała.
Gillian: Niektórzy mówią, że przeszłaś na tą wiarę ze względu na narzuconą ci funkcję w rodzinie...
Noyn: Nic mnie nie obchodzą głupie plotki. Według niektórych spałam z każdym mężczyzną na stacji, jak nie gorzej! Nikt mi nigdy niczego nie narzucał! Wszystko co robię, robię z własnej woli. 
Gillian: Zapytałabym czy tak samo odniesiesz się do niedawnym ogłoszeniu twoich zaręczyn...
Noyn: To zupełnie inna sprawa.
Gillian: Możesz wyjaśnić?
Noyn: W pewnych sprawach kierowanie się uczuciami, szczególnie w takim okresie mojego życia, może poważnie zaszkodzić nie tylko mnie, ale całej Alkowie. Miłość potrafi zwieść zdrowy rozsądek, a wiele osób łasi się na władzę. Wśród Okrenian jeśli chcesz coś znaczyć musisz samemu do tego dojść. Czasem możesz podążyć drogą swojej rodziny, ale jeżeli jesteś niekompetentny jesteś zmuszony sam odejść. Na awans społeczny jaki wiąże się z małżeństwem ze mną czaiło się wiele osób, nie wszyscy mieli dobre intencje. Tata wybrał osobę, której ufa, a ja po poznaniu go uznałam za odpowiednią osobę.
Gillian: Czy takie aranżowanie jest częste na I'lii?
Noyn: To bardzo rzadkie. Występuje właściwie tylko w odosobnionych przypadkach.
Gillian: Na koniec opowiedz mi o swoich stosunkach z innymi członkami drużyny.
Noyn: Ros od zawsze jest moim najlepszym przyjacielem. Potrafimy zrozumieć się bez słów. Z Michaelem mamy raczej napięte stosunki. Przyjacielem, ani nawet kolegą nie mogę go nazwać, właściwie jedynym co nas łączy jest wspólna praca i wątpię, by w najbliższym czasie nasze stosunki uległy zmianie. Anna jest moją dobrą koleżanką, ale jest bardzo skryta w sobie. Częściej milczymy w swoim towarzystwie, niż zbieramy się na jakieś szczere wyznania.
Gillian: Dzięki za wszystko. I przepraszam za niektóre prowokacyjne pytania. Nie chciałam cię urazić, ale chcę by moja praca odnosiła się też do opinii społecznej. I dziękuję za te schematy. Kompletnie nie znam się na ich czytaniu... Mimo wszystko, to miło z twojej strony.
Noyn: Zgaduję, że w tej chwili te schematy posiadam tylko ja i Straż. Gdyby coś ci się stało z daleka od stacji mogłabyś mieć kłopot. Lekarze nie mają raczej wiedzy na temat tego typu technologii. To może ci uratować życie.
Gillian: Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy.

Witajcie! Przepraszam, że tak późno. No, ale co? Powiedziałam, że rozdział będzie 2 października? Powiedziałam. A teoretycznie 3 października zaczyna się dopiero za jakieś 20 minut. Zdążyłam :)
Tak jak napisałam w wiadomościach dopiero staram się nadrabiać wszystkie zaległości, gdyż mam też ich wiele w szkole, a klasa maturalna to nie przelewki. Coś czuję, że skutki tej choroby jeszcze trochę będą się za mną ciągnąć.
Pozdro
~Noyn

8 komentarzy:

  1. Czekałam na ten rozdział.
    Mam nadzieję że uda ci się nadrobić zaległosci na blogach. Współczuję ci trochę klasy maturalnej bo podobno jest dużo nauki.
    Kiedy zrobisz kolejny post z serii Q&A ?
    http://take-a-pencil-and-draw-world-of-races.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem już na dobrej drodze do nadrobienia zaległości. Faktycznie bywa ciężko, ale w końcu większość z nas musi to wszystko przeboleć.
      Postaram się niedługo w środku tygodnia coś zorganizować. Teraz w szkole mam tak, że cały tydzień wolny, ale w jeden dzień wszystko się kumuluje więc właściwie cały tydzień muszę się uczyć do tego jednego dnia, więc miewam chwilki wolności w tygodniu.
      Pozdro.

      Usuń
  2. Wohoho. Nie wyobrażam sobie naszej bohaterki jako narzeczonej. W sumie go nikogo z grupy sobie nie wyobrażam...ale to małżeństwo chyba nie zmieni wiele w życiu Noyn. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem, ona nie bierze tego jakoś specjalnie na poważnie. Chodzi bardziej o formalność, więc robi co musi, a do ślubu jeszcze szmat czasu.
      Pozdro.

      Usuń
  3. No no no zaręczyny. :D Ciekawe co będzie dalej. Fajny rozdział, najbardziej spodobało mi się zdanie: "Miłość potrafi zwieść zdrowy rozsądek, a wiele osób łasi się na władzę".

    Pozdrawiam, Dagmara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy. Na pewno puki co nie zobaczymy jej w roli kury domowej opiekującej się gromadką dzieci :)
      Ten rozdział pisałam dość "na szybko" i nawet nie zauważyłam jak to pisałam. Faktycznie nieźle wyszło.
      Pozdro.

      Usuń
  4. fajny szablon do Twojej opowieści, przeczytałem rozdział, podoba mi się, dobrze napisane i nazwy planet, miast, bohaterów są takie wyszukane, będę zaglądał czasami i czytał dalsze rozdziały, zobaczę jak dalej i się spodoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, sporo się nad nim napracowałam, ale widać było warto.
      Nie nazwałabym tych nazw wyszukanymi. Wbrew pozorom nie trzeba wiele by uzyskać chwytliwą, fajnie brzmiącą nazwę planety czy imię dla bohatera. Wystarczy nutka wyobraźni.
      Dziękuję za szansę. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :)
      Pozdro.

      Usuń