11 września 2016

O moim bohaterze, czyli recenzja filmu Teoria Wszystkiego.

TEORIA WSZYSTKIEGO

Reżyseria: James Marsh.
Scenariusz: Anthony McCarten.
Gatunek: Dramat biograficzny.
Premiera: 7 września 2014 (świat), 30 stycznia 2015 (polska).
Produkcja: Wielka Brytania.
Czas trwania: 123 minuty.

FABUŁA:
    Młody, wybitny fizyk i kosmolog Stephen Hawking, posiada wszystko, o czym może marzyć człowiek: przyjaciół, rodzinę, miłość życia, możliwość zrobienia wielkiej kariery naukowej, kiedy pada wyrok, stwardnienie zanikowe boczne i dwa do trzech lat życia...

"- Co to jest kosmologia?
- Religia dla inteligentnych ateistów."

    Nie przypadkowo tytuł tej recenzji to "O moim bohaterze". Większość osób w moim wieku za swoich idoli ma gwiazdy muzyki, aktorów i tym podobnych, za to w mojej czołówce jest właśnie Pan Hawking. Nie tylko przez jego osiągnięcia naukowe, ale także przez swoją nadzwyczajną osobowość.
    Co do samej fabuły to nie mam wiele do powiedzenia. Nie można skrytykować prawdziwego życia, chociaż gdybym nie wiedziała, że to biografia i profesor wciąż jest z nami, stwierdziłabym, że to nie dramat, a fantastyka. Miał przeżyć 3 lata, przeżył ponad 50, pokonując kolejne przeszkody natury naukowej i osobistej.

    W filmie przeplatane są skrajne emocje.
    Z jednej strony mamy poczucie humoru Pana Hawkinga, które chwilami rozbraja widza i nie jest to zabieg twórców. Jego najbliżsi podkreślają, że jest on bardzo zabawnym człowiekiem, widać to też w jego wystąpieniach.     Druga strona to ciężka walka z chorobą, która postępując, doprowadziła do niemal całkowitego paraliżu. Na przemian śmiejemy się i płaczemy. Mnie naprawdę ciężko doprowadzić do tzw. zakręcenia się łezki w oku, a ten seans robił to niejednokrotnie, mimo że widziałam go wczorajszego wieczora po raz drugi.

"A co jeśli tajemnica wszechświata ma coś wspólnego z seksem?"

    Na szczególne wyróżnienie zasługuje aktor grający Pana Hawkinga, Eddie Redmayne. Gość ma naprawdę niesamowity talent. Nie dość, że wyglądał prawie, jakby go wyjęto ze starych zdjęć z młodości profesora to później granie takiej choroby w tak realistyczny sposób... nie do opisania. Z tego, co kojarzę za tą rolę, otrzymał wiele nagród i bardzo słusznie.

    Chyba jedynym minusem filmu jest to, w jaki sposób ukazano odkrycia profesora. Wydawałoby się jakby takie skomplikowane wyliczenia i sam proces dochodzenia do wniosków, jest dziecinnie prosta. Zrozumieć można, że jest to film bardziej o życiu osobistym Pana Hawkinga, w szczególności w trakcie jego pierwszego małżeństwa, ale jednak myślę, że można było pokazać w jakiś sposób trud, jaki wkładał w swoją pracę.

    Sama postać Pana Hawkinga jest bardzo inspirująca, a stworzenie filmu, który zainspirowałby innych tak jak mnie to jedna z misji, którą powinno mieć kino i telewizja. Jak często jest w rzeczywistości, wszyscy widzą niestety.
    Profesor pokazuje, że zawsze warto pytać, odkrywać i się nie poddawać. Od wielu lat żyje ze świadomością, że może odejść w każdej chwili, co dało mu wbrew wszystkiemu wolę życia i chęć robienia tego, co kocha, uważając się za szczęśliwego człowieka.


 "Spotkałem kiedyś turystę, który zapytał mnie czy jestem prawdziwym Stephenem Hawkingiem, odpowiedziałem mu, że nie. Prawdziwy jest przystojniejszy."

OCENA:
Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 8/10
Przesłanie/nauka: 10/10
Gra aktorska: 10/10
- KRYTERIA DODATKOWE:
Klimat: 9/10
Scenariusz: 9/10
OCENA KOŃCOWA: 9,2/10

PODSUMOWANIE:
Mimo wątków humorystycznych zdecydowanie odradzam ten film na "odmóżdżające" wieczory. Lepiej się sprawdzi, gdy ma się ochotę obejrzeć coś inspirującego i życiowego. Sam film prezentuje się świetnie i naprawdę warto po niego sięgnąć.

Hejka!
O nie! Znowu się spóźniłam :( Naprawdę rozpaczam z tego powodu, a przecież tak dobrze szło... Tym razem jednak to nie było moje lenistwo, ale komputer mi wysiadł i zanim udało mi się go doprowadzić do ładu, byłam już zbyt zmęczona (i wkurzona), żeby cokolwiek pisać.

Co myślicie o tej recenzji? Widział ktoś z was ten film? Słyszeliście kiedyś o Panu Hawkingu? A kim jest wasz bohater? Jaka postać inspiruje was do działania?
Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba, zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to, dając +1. Zapraszam także na funpage bloga oraz twittera :)
Pozdro.
~Noyn
Źródła (obrazki)
http://ars.pl/wp-content/uploads/2014/12/teoria-wszystkiego-plakat.jpg
https://dobryfilmzlyfilm.files.wordpress.com/2015/02/theory-of-everything-movie.jpg
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFmcdG3XZNdqE430RQpwsmXKRex-s7LTf5C445Ho_JMMrRNyUIcASHQigSV0ErqZHXDzBeTLRbo_dOengkGiTpbn1SJjQoghJ8y6fjdXlyQlKL9DSfi7zfGGO7qF9_6v7jrJ7_jeRf3-g/s1600/Teoria+wszystkiego+S.H..jpg

Może spodoba Ci się również:
- A co gdyby nie było uczuć? - Recenzja filmu "Equilibrium"
- "Lubię mieć wroga", czyli recenzja filmu Wyścig. 
- Pierwsza misja - no to start!

7 komentarzy:

  1. Jeśli dodasz jeszcze, że serdecznie polecasz "Krotką historię czasu", to już kompletnie zwątpię o wyjątkowości moich zainteresowań... :D

    Owszem, oglądałam ten film, nawet całkiem niedawno, jakieś 4 miesiące temu. Pamiętam, że bardzo mi się podobał do momentu, kiedy pan Hawking postanowił rozejść się z żoną. To głupio zabrzmi, ale trochę się na niego wtedy obraziłam, co zepsuło mi resztę filmu.

    Mimo, że nie nazwałabym go swoim bohaterem, Stephen Hawking z pewnością należy do osób, które podziwiam, aczkolwiek w moim przypadku bardziej jednak ma to związek z jego nieprzeciętnym intelektem.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie miałam okazji przeczytać. Mam w planach zakup tej książki, jednak zanim to mam jeszcze 3 w kolejce, a ja raczej wolę kupować książki, więc mam trochę wydatków na ten cel. Jakoś tak wyszło. Także na razie nie będę jej polecać :)

      Ja miałam mieszane uczucia co do tego wątku. Potrafię zrozumieć dlaczego do tego doszło. Cieszę się, że nie przekreślili całkowicie swojej znajomości i żyją w przyjaźni. Bardziej mnie zastanawia dlaczego rozwiódł się Ellen (czy jak to tam było jego drugiej żonie).

      Podziwiam go za całokształt, zarówno osobowość jak i intelekt. Jest dla mnie wielką inspiracją. W pewnej części miał wkład w moje zainteresowanie kosmosem, w bardziej naukowy sposób niż tylko pisanie o świecie w przyszłości.
      Pozdro.

      Usuń
  2. Już wiem co oglądne w wolnym czasie :) Bardzo fajna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę polecam.
      Dziękuję.
      Dzięki za komentarz.
      Pozdro.

      Usuń
  3. Filmu nie widziałam, ale przyznam, że chętnie obejrzę go dziś przed snem. Zaintrygowałaś mnie. A czym mam swojego bohatera? Szczerze mówiąc, a raczej pisząc, nie mam. Nigdy jakoś się nad tym nie zastanawiałam. Nie naśladuję nikogo i żadna sławna osoba mnie nie inspiruje... Nie wiem czemu, ale nie mam autorytetu wśród gwiazd. :)
    Pozdrawiam i obserwuję ;) Tak Po Prostu BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)
      Bohaterem nie musi być koniecznie osoba sławna. W kręgu moich znajomych Pan Hawking nie jest zbyt znany. Bohaterem może być jakaś osoba, która już nie żyje albo przeciętny człowiek, który z jakiegoś powodu ci imponuje. Innym moim bohaterem jest na przykład mój tata, a sławny na pewno nie jest. Albo wynalazca czekolady - bez niego moje życie byłoby puste :)
      Myślę, że bohater powinien przede wszystkim cie inspirować do działania, a nie być osobą do której koniecznie chcesz się upodobnić. Oczywiście, że chciałabym móc dorównać inteligencją Panu Hawkingowi, ale chcę to zrobić na swój własny sposób. Nie muszę koniecznie interesować się tym samym obszarem nauki.
      Bardzo dziękuję za komentarz i obserwację.
      Pozdro.

      Usuń
    2. No tak, zgadzam się z tym i rozumiem, że wzorem/bohaterem/autorytetem nie musi być sławna osoba. Tylko że właśnie nawet w kręgu moich bliskich nie mam takiej osoby, która mogłaby nią być. Nigdy na to w ten sposób nie patrzyłam, zawsze skupiałam się na tym co tu i teraz. Może to przez presję czasu? Życie teraz narzuca dość szybkie tempo. Zwłaszcza jak miałam kryzysowy moment w łączeniu pracy ze studiami oraz z życiem towarzyskim. Wtedy zrozumiałam właśnie coś takiego, że muszę polegać na sobie. Tylko sobie. Dlatego uważam, że na chwilę obecną nikogo w pewien sposób nie podziwiam :)

      Usuń