25 maja 2015

O tym jak przewiduję przyszłość, porwanie przez obcych - odpowiedź na nietypowe wyzwanie.

Hejka wszystkim!
Tydzień temu napisała Kuroneko AmbitneNazwisko z bloga http://kotnasluzbie.blogspot.com komentarz na moim blogu, że nominuje mnie do LBA. Z początku byłam trochę niechętna, myślałam iż pewnie zada kilka pytań, których odpowiedzi nikogo (nawet ją samą) nie obchodzą (bądźmy szczerzy zazwyczaj tak jest). Na szczęście dałam blogowi szansę, jako że znałam go można powiedzieć z widzenia. Weszłam i jeszcze zanim przeczytałam posta zjechałam na dół, aby zobaczyć pytania "a nóż będą ciekawe" pomyślałam, ale to co zastałam bardzo mnie zaskoczyło. W pozytywnym sensie. Kuroneko postawiła mnie przed ciekawym wyzwaniem, na które teraz odpowiadam.
A tak brzmiało wyzwanie:
"Zadanie też będzie na swój sposób wyjątkowe. Jako, że prowadzę blog z opowiadaniem, zadaniem nominowanych będzie ułożyć opowiadanie o standardzie maturalnym (czyli minimum 300 słów) zawierające poniższe wyrazy lub związki wyrazowe. Kolejność może być dowolna, ale użycie w podanej kolejności jest "podwójnie punktowane".
1. emaliowana miednica
2. fizyka atomowa
3. kondensator
4. pochodna (takie narzędzie matematyczne)
5. krewetkarium
6. pogrzebacz
7. wybory
8. Wernyhora
9. zeszyt
10. pingwin
11. traktorzystka"
Jednak zanim przejdę do opowiadania sama chciałabym wyzwać kilka blogów i też nie przypadkowych. Są to blogi, które szanuję z jakiegoś powodu, czytam i lubię. Wyzwanie będzie trochę inne, ale podobne. 
A oto jego treść:
Napisz na swoim blogu post na jeden z podanych poniżej tematów:
1. Jaki jest twój stosunek do gier komputerowych?
2. Jak wyobrażasz sobie świat w roku 2185?
3. Co sądzisz o wierszyku napisanym przez Yrososa?
Różne życia,
Różne historie.
Czy ktoś nam je pisze?
Czy może my sami to robimy?
Sięgamy gwiazd,
Nie znając wciąż odpowiedzi.

Dla zachęty dodam, że jeśli post mi się spodoba polecę go u siebie.
BLOGI NOMINOWANE:
http://niebioeski.blogspot.com
http://ksiazki-recenzje-czytelnicy.blogspot.com/
http://swiatijegostwory.blogspot.com
http://take-a-pencil-and-draw-a--f1.blogspot.com/
http://sennikmysz.blogspot.com/
http://moznazwariowac.blogspot.com
Wiem, że nie wszystkim tematyka pasuje do bloga. Więc nie obrażę się jeśli odmówicie, jednak chciałabym o tym wcześniej wiedzieć. Jeżeli ktoś chciałby napisać posta na podane tematy, a nie został nominowany to nie krępujcie się. Możecie też potem dać mi znać, chętnie polecę dobrze napisany post.

No dobrze, a teraz czas na opowiadanie od czapy, zupełnie nie związane z historią drużyny Destiny.

O TYM JAK PRZEWIDUJĘ PRZYSZŁOŚĆ
ZOSTANĘ PORWANA PRZEZ OBCYCH W WAKACJE :)

      Jak co roku wybiorę się na wakacje nad jezioro, gdzie rodzina posiada domek letniskowy. Jeden pokój, podzielony na imitacje kuchni i sypialni. Wszędzie roi się zawsze od pająków, w nocy często słychać jak myszy buszują w śmieciach, w dachu gnieżdżą się ptaki, a pod domkiem mieszkają jaszczurki, czasem nawet węże. W koło tylko kilka małych wiosek. Do najbliższego spożywczaka są chyba dwa kilometry. Do toalety jest blisko, ale tak czy siak... pod prysznicem też można znaleźć soczystego pajączka nad głową lub na głowie. Ewentualnie z grzeczności schowa się gdzieś i będzie cie zboczeniec jeden podglądał :)
      Wracając do przygody, którą przewidziałam przeżyć tego lata: 
Podróż pewnie zajęłaby około godzinę, lecz tym razem kierowałam ja. Więc jadąc trzydzieści, czasem dwadzieścia kilometrów na godzinę poza zabudowanym zeszło nam prawie cztery godziny. Na szczęście pojadę tylko z tatą. 
      No dobra dojechaliśmy w miarę bezpiecznie. Walnąć w lampę tuż obok parkingu przy domku to dopiero znaczy mieć szczęście. Nie ważne. Wszyscy cali - cali i to się liczy. 
      Po zakwaterowaniu nadszedł czas na błogi odpoczynek. Wyciągnęłam paczkę słonecznika oraz emaliowaną miednicę (mam nadzieję, że można używać zwrotów w odmienionej formie, nigdzie nie napisano, że nie można :) i wyszłam na zewnątrz rozkoszować się słońcem. Tak właściwie zleciał pierwszy dzień. Wieczorem przed zaśnięciem, tata oglądał mecz w czarno-białym małym telewizorku, a ja czytałam książkę pt.: Zbuduj swoją pierwszą atomówkę - czyli fizyka atomowa dla średnio-zaawansowanych przyszłych dyktatorek. Tak wiem, dziwny tytuł, ale ja go przecież nie wymyślałam. Byłam gdzieś w połowie, chyba na rozdziale "Pan Wolt twój przyjaciel", gdyż w wizji widziałam rysunek kondensatora. 
      Zasnęłam niedługo potem. Obudził mnie dziwne uczucie chłodu, coś podobnego przeszywa moje ciało tylko w chwili liczenia pochodnych lub granic funkcji na kółku matematycznym. Ach ten dreszczyk adrenaliny! Właśnie podobny dreszcz mnie zbudził, ale co ciekawe nie mogłam otworzyć oczu. W pewnej chwili miałam wrażenie, że się unoszę. Wzięłam to z początku za bardzo dziwny sen. Gdy już w końcu otworzyłam oczy zobaczyłam niebieski. Wszystko było niebieskie, nie zielone, a niebieskie. Przede mną stało czterech dziwnych także niebieskich ludków.
      - Hejka! - powiedziałam.
Chyba mnie nie zrozumieli. Więc spróbowałam po engliszowemu. W końcu jakoś się dogadują z tymi amerykańcami:
      - Helloł!
Nadal nie odpowiadali. Jeden z Niebieskich wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie do pokoju, co ciekawe on też był niebieski. W środku na przeciwległej ścianie zobaczyłam ogromne krewetkarium. Podszedł do nas inny ludek z tacą w ręku, a na niej stała misa z niebieskimi krewetkami. 
      -.... - coś tam wymamrotał nie wiedzieć co.
Potem wziął jedną i zjadł, a następnie wskazał jednym ze swoich trzech niebieskich palców na mnie. Zrozumiałam, że także mam to zjeść.
Była nawet smaczna.
      - Witaj Ziemianko - usłyszałam. 
Chyba te krewetki miały jakąś moc tłumaczenia języków.
      - No cześć wam.
      - Chcielibyśmy się dowiedzieć czegoś więcej o Ziemi i jej mieszkańcach. Czy zechcesz udzielić nam kilku informacji?
      - Pewnie. Nie ma sprawy, ale... My mamy taką tradycje, że na sucho nie rozmawiamy.
Już się bałam, że będę musiała tłumaczyć o co chodzi, jednak Niebiescy doskonale zrozumieli co mam na myśli. Powiedzieli mi potem, iż wzięli nie dawno jakiegoś Ruskiego, który był piekarzem i akurat zabrali go razem z pogrzebaczem, który przehandlował na prawie pół ich zapasów niebieskiego trunku, w smaku lekko słodszego od Ziemskich specjałów. Na szczęście trochę jeszcze im zostało. 
      Tak sobie siedzieliśmy, rozmawialiśmy, miło spędzaliśmy czas. Niebiescy to równi goście. Chociaż trochę stuknięci. Zapytali mnie na przykład o wybory w Sealandzie albo czy Wernyhor ich stary przyjaciel jeszcze żyje. Nie miałam ze sobą ani zegarka, ani telefonu więc nie wiedziałam, która godzina tam na Ziemi. A do domu wróciłam dopiero, gdy wyczerpały nam się tematy. Miałam wrażenie, że minęło kilka dni, co ciekawe w cale nie czułam się zmęczona. 
      Jak się okazało na niebieskiej planecie minęło zaledwie kilka godzin. Tata jeszcze spał na szczęście. Mam nadzieję, że nie wstawał przy okazji na siku, ale chyba nie skoro, gdy się obudził nic nie mówił. Ten dzień spędziłam podobnie jak poprzedni, jakby się nic nie stało. Narysowałam w swoim zeszycie dwóch moich nowych niebieskich przyjaciół i pingwina, w sumie nie wiem skąd on się tam wziął, ale także był niebieski, więc pasował jak ulał. Gdy tak sobie rysowałam podeszła do mnie traktorzystka i szepnęła do ucha:
      - Sprawdź czy masz nerkę, mojemu sąsiadowi zniknęła, a potem też zaczął rysować takie niebieskie ludki.

DE END
PS: Niebieski wziął się z piosenki, której słuchałam podczas pisania tytuł: I'm blue. Bardzo pozytywnie mnie nakręcił przypisaniu. A historia jest napisana na podstawie podkolorowanych faktów autentycznych. Naprawdę bardzo fajnie się bawiłam. Dzięki Kuroneko!

18 komentarzy:

  1. Świetne te wyzwania, za kilka dni będę w końcu miała trochę wolnego czasu i wtedy na pewno napiszę takiego posta. Jeszcze raz dzięki za nominację. x

    moznazwariowac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co. Z niecierpliwością czekam na posta. Bardzo się cieszę, że postanowiłaś przyjąć moje małe wyzwanie :)
      Pozdro.

      Usuń
  2. Nieźle z tego wybrnęłaś, naprawdę dobrze się czytało. Nieczęsto widzi się takie mini opowiadanka, które osobiście bardzo lubię. Twoja historyjka okazała się być bardzo przyjemna i pozytywna. Zrobiłaś mi dzień ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Zapraszam na swojego nowego bloga z komiksem: cienieludzi.blogspot.com

      Usuń
    2. Długo się zastanawiałam o czym napisać opowiadanie tak, aby pasowało to tematycznie i w końcu wymyśliłam, a potem powklejałam wyrazy, których miałam użyć i wyszła z tego niezła parodia. Dziękuję za opinię oraz podjęcie się wyzwania :)
      Pozdro.

      Usuń
  3. I love your blog design, haha <3 Great post ^^
    I'm following you, I hope you can follow me back <3

    fume,
    sleepy-deer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie ktoś odpisał. Dobra, historia świetna, ale poczepiać się trochę muszę, bo stracę renomę.
    1. Pochodna JEST granicą funcji. Dość szególną, bo tylko dla funcji ciągłej w sąsiedztwie, ale jest.
    2. Wernyhora, nie Wernychor. Taki duch wajdeloty w Weselu Wyspiańskiego.
    3. Czy tylko mi się wydaje, że na początku był czas przyszły, a potem nagle się zmienił?
    No nic, jeszcze raz mówię, że świetne (trochę poryte, ale o to chodziło). Tylko moje krewecie się obraziły i stwierdziły, że mam nie szukać nigdy Crystal Blue ;p Przejdzie im

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      1. Jeszcze się o tym nie uczyłam. Przeczytałam tylko na wikipedii, że jest to ze sobą powiązane.
      2. Mój błąd. Wesela nie czytałam :)
      3. Właśnie zawsze jest mi z tym ciężko. Pisałam w czasie przyszłym żeby pokazać, że to wizja przyszłości, a potem w przeszłym żeby jakoś to opowiedzieć. Trochę dziwne, ale nie mam wprawy w takim stylu pisania.
      Faktycznie poryte to opowiadanko, ale zabawne. Mnie przynajmniej pisanie dostarczyło sporo frajdy :)
      Pozdro. I jeszcze raz dzięki za nominacje :)

      Usuń
  5. Pff to idealne dla mojej wyobraźni ale cóż jak pech to pech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli masz ochotę czy czujesz wenę do napisania posta na któryś z tematów nie krępuj się. Wręcz będzie mi bardzo miło. Blogi które wytypowałam są z jakiegoś powodu przeze mnie bardzo cenione ze względu na staż w blogosferze, ciekawe opinie, rady, opowiadania, nietypowe pasje. Z większością blogerów piszących owe blogi dość dobrze też się znam. Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie. Lubię cię, naprawdę tylko chyba za krótko się znamy, bo twoja pasja i wyobraźnia jest naprawdę godna podziwu. Jeszcze tylko popracuj nad interpunkcją :)
      Pozdro.

      Usuń
  6. Hahaha ^^ Jak ja uwielbiam takie szalone opowiadania...
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale jak wiesz zrobiłam sobie drobną przerwę w blogowaniu i dopiero teraz mam kilka dni oddechu. Zaległości na twoim blogu jeszcze nie nadrobiłam (mam nadzieję, że zrobię to w ciągu kilku najbliższych chwil).
    Wyzywanie przyjmuję. Postaram się jeszcze dziś wybrać temat i napisać post.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szalone to ono z pewnością jest.
      Rozumiem. Każdy z nas potrzebuje chwili odpoczynku. Ja najbliższą przerwę planuję w sierpniu, chce wtedy zrobić tu mały porządek i może dodać coś do wyglądu.
      Bardzo się cieszę, że podjęłaś się tego małego wyzwania. Jestem ciekawa jaki temat wybierzesz i co napiszesz.
      Pozdro.

      Usuń
  7. Hm, w sumie to nie o to w tym chodzi. Jakby nie patrzyć Liebster Blog Award polega właśnie na odpowiedzeniu na te 11. To co wy robicie, bardziej podchodzi pod "wyzwania" z podobną ideą.
    A co do opowiadania, to gratuluję :) Dałaś sobie radę.
    Zapraszam do siebie fast-hearts.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak, ale bądźmy szczerzy zazwyczaj nominacje są sztuczne, często nadawane przez blogerów, których nawet nie znamy. Czytelników odpowiedzi też nie bardzo interesują. Na popularności też się tu za bardzo nie zyskuje. Już lepiej zrobić Q&A od nich. Przyjęłam może z dwie lub trzy nominacje, a teraz już tego nie robię.
      Chociaż racja, że to raczej takie blogowe "wyzwania", ale o wiele fajniejsze niż prawdziwe LBA.
      Pozdro.

      Usuń
  8. Dziś pierwszy raz odwiedziłam tego bloga i naprawdę podoba mi się :D
    Forma dziennika jest dość oryginalna, zwykle nie spotyka się opowiadania pisanego w ten sposób.
    Będę regularnie zaglądać i jak znajdę czas - komentować.

    Zapraszam też na swojego jeśli lubisz smutne historie :)
    nowezyciefran.blogspot.com - Jakby się spodobał to byłabym niezmiernie wdzięczna o komentarz lub polecenie bo dopiero zaczynam C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję. Wiele osób mi to mówi. Ja osobiście nie spotkałam się jeszcze z podobnym blogiem do swojego własnego. Serdecznie zachęcam i bardzo się cieszę, że chcesz tu z nami zostać :)
      Byłam na twoim blogu. Jak na początek stoisz na dobrym poziomie, reszta to tylko trochę praktyki. Moje pierwsze posty też nie należały do najlepszych (przynajmniej w mojej ocenie). Zostawiłam także po sobie pamiątkę.
      Pozdro.

      Usuń
  9. Haha świetnie! Naprawdę ten blog podoba mi się i zostanę tu na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń