29 czerwca 2015

Destiny - Polowanie część III

Stacja Destiny 29.09.2185r. 06:55 czasu orbitalnego Zowe.

    Została godzina i pięć minut. Wszyscy już się wydostali z sektora. No prawie wszyscy...
    - Systemy bezpieczeństwa są tak zaprojektowane, żeby nic ani nikt się nie wydostało z miejsc objętych kwarantanną. Za trzy godziny nastąpi dekompresja do poziomu próżni całkowitej. A jeśli Grom będzie w tym czasie w wentylacji zostanie spalona żywcem - powiedział mi na pocieszenie Ros jakieś pół godziny temu. Jakbym miał zbyt mało problemów.
    Okazało się, że Grom wypuściła zmutowanego wirusa z... nie ważne. Jedyna dobra wiadomość jaką dostałem w ciągu ostatnich dziesięciu godzin brzmiała: "Śmiertelność bardzo mała". Chociaż potrafił on bardzo osłabić organizm i to w szybkim czasie. Czuję się jakbym stracił wszystkie siły, cały się pocę, z pewnością mam też gorączkę.
     Po cholerę im wszystkim trzymać coś takiego!

    Najchętniej wywrzeszczałbym przez komunikator kilka ładnych słów w tym temacie, ale wątpię nawet czy byłbym wstanie. Teraz najważniejsze było znalezienie Grom. Gdy tylko Gillian powiadomiła Chorążego ten natychmiast przyznał nam dostęp najwyższego szczebla, szkoda tylko, że niewiele to dało. Dziewczyna musi mieć przy sobie urządzenie absorbujące ciepło, co w normalnych okolicznościach chroni jej skórę przed poparzeniami. Więc kamery termowizyjne niczego nie wykryły, a skanowanie promieniami rentgena całego systemu i to zdalnie trwałoby o wiele za długo. Oczywiście rozpoczęto poszukiwanie tym sposobem, lecz jeśli do tej pory nikt nie dał mi znać to z pewnością niczego nie znaleźli. Przynajmniej zawęziłem obszar poszukiwań.
   Sama stacja jest naprawdę wielka. Ma setki korytarzy tak podobnych do siebie. Mam wrażenie jakbym krążył w kółko bez celu.
    Kręci mi się w głowie!
    Mój przenośny komunikator jest wyposażony w wiele gadżetów, w tym skaner rentgenowski, co prawda o wiele mniejszy, ale przynajmniej nie muszę osobiście wchodzić do systemów wentylacyjnych. Kiepsko się czuję teraz, a co dopiero w takim ciasnym tunelu. Grom jest o wiele zgrabniejsza ode mnie.
     Kolejne nerwowe spojrzenie na zegarek.
     Zostało niecałe piędziesiąt minut. Nie ma czasu - mówię do siebie w myślach. - Weź się w garść! Przyśpieszyłem kroku, choć żeby móc iść na przód musiałem jedną ręką podtrzymywać się ściany, kiedy w drugiej wysoko nad sobą trzymałem komunikator.
    Dochodząc do kolejnego rozwidlenia korytarzy zacząłem widzieć tylko białą mgłę. Rozmazany świat. Miałem wrażenie, iż głowa zaraz ma wybuchnąć, wydawało mi się też, że coś słyszę... Szum radiowy?
     Upuściłem komunikator i sam usiadłem na podłodze chowając głowę w dłoniach.
    Siedziałem tak zdecydowanie za długo, ale gdyby nie to kilka kroków i prawdopodobnie zemdlałbym, a Straż miałaby dwa trupy do zbierania. W tamtej chwili zacząłem się zastanawiać czy nie spadła na mnie jakaś kara Boska... Chyba rozum zaczął szwankować. Ateista, który zaczyna widzieć rękę Boga wszędzie, gdy tylko potrzebuje nadziei - tak właśnie się zachowywałem, chociaż będąc prawdopodobnie nie przy swoim rozumie.
    Podźwignąłem się na nogi zerkając na zegarek. Zostało nieco ponad trzydzieści minut. Chwyciłem szybko za komunikator i ruszyłem dalej.
    Przemierzałem więc korytarze jeszcze szybciej, wciąż opierając się o ścianę. Nie mogłem jej zawieść!
   - Michael czas się kończy! Musisz zawrócić! Jeszcze zdążysz dotrzeć do kabin dekontaminacjach. Słyszysz mnie?! - To była Gillian. Ona i Ros muszą mnie widzieć z centrum monitoringu.
    - Tak - ledwie wydukałem, ale nie mogąc powiedzieć nic więcej po prostu szedłem dalej.
    ***
     - Nie no. On zwariował! Niech ktoś po niego idzie zanim nie jest za późno! - krzyczała mi do ucha. 
    I znowu zostałem sam, a co gorsza stałem przed najtrudniejszą dotychczas decyzją. Przerwać poszukiwania najlepszej przyjaciółki? Czy zostawić Michaela praktycznie na pewną śmierć? Chorąży spanikował, więc przeniósł na mnie cały ciężar. Inna sprawa, że wszystkie skafandry zostały zużyte przez personel, który znajdował się wtedy w sektorze. Nie zostały one jeszcze oczyszczone, także równie dobrze można tam było wejść i bez niego. Nikt się przecież nie narazi - mimo iż na stacji jest lekarstwo.
    - Masz rację. Idę tam.
    - Patrzcie! - krzyknął jeden z gapiów (zebrało się tu ich sporo) i wskazał palcem na monitor 164-A, gdzie widać było czerwone mrugające światło z sufitu.
    - To S.O.S. To ona!

Hejka!
Po dość sporej przerwie od pisania opowiadania powraca ostatnia część Polowania. Jak wam się podobało? Co sądzicie o moim dłuższym tekście pisanym "normalnie"? Uznałam, że najlepiej w ten sposób napisać tą relację, by była bardziej realistyczna.
Zapraszam też do udziału w ankiecie dotyczącej filmu, który chcielibyście abym zrecenzowała. Mam nadzieję, że żadnej propozycji nie ominęłam (jeśli tak to bardzo przepraszam), dodałam też kilka moich typów :)
Pozdro.
~Noyn

6 komentarzy:

  1. W dalszym ciągu nie mogę wyjść z podziwu, że ludzki mózg jest w stanie wymyślić coś takiego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraźnia nie zna granic, tak samo jak umysł. Tylko, że często my sami mówiąc, iż coś jest niemożliwe ograniczamy się.
      Pozdro.

      Usuń
  2. No właśnie coś mi nie pasowało i juz wiem co. Napisałaś to zupełnie inaczej. No, ale po moim ostatnim wybryku może się nie odzywam... Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych (chyba) ;P
    U mnie kolejny Samiec Alfa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój wybryk to były dopiero cuda :) Ale fajnie było poczytać coś "świeżego". Mam nadzieję, że nie ma tragedii, bo bardzo rzadko piszę w taki sposób.
      Pozdro.

      Usuń
  3. Wpadłam tu przez przypadek i mam za sobą już ten post. Do czytania zachęcił mnie cytat Einstaina na górze - jeden z moich ulubionych.
    Na razie nie wiele rozumiem z fabuły, w koncu przeczytałam tylko ten rozdział. Piszesz całkiem fajnie - zwięźle i ciekawie. Powodzenia w pisaniu.
    Zapraszam do siebie - Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także bardzo lubię ten cytat :)
      Ten post trochę się różni od mojego zwyczajnego-niezwyczajnego stylu. Co do fabuły to jest co nadrabiać. Chociaż moje początki nie należą do najwybitniejszych :)
      Dziękuję za wszystko. Tobie również powodzenia!
      Pozdro.

      Usuń