4 grudnia 2015

Dzienniki Yrososa 10

W poprzednich odcinkach:
Drużynie Destiny polecono zbadać sprawę ataków hakerskich na sieci dyplomatyczne, które są powodem chaosu i konfliktów w galaktykach sprzymierzonych. Bohaterowie właśnie powrócili do bazy, po pełnej niebezpieczeństw misji, chcąc opatrzyć rany oraz ustalić dalszy plan działania. Kiedy wydaje się, że drużyna jest gotowa ruszać dalej, pojawiają się niespodziewane komplikacje...

Zapis tekstowy wideo rozmowy Stacja Destiny
z dnia 27.10.2185r. 01:03 czasu orbitalnego Zowe. 

Anna: To musi być jakaś pomyłka...
Yrosos: Nie ma o tym mowy. USG to potwierdziło.
Anna: Wyciągnij to!
Yrosos: Słucham?
Anna: Słyszałeś. Nie chcę tego czegoś!
Yrosos: "Tego czegoś"? To jest życie, które sama dałaś. To jest świętość! Co ty w ogóle sobie myślisz?

Dziennik osobisty wpis nr 8072A z dnia 27.10.2185

      Życie jest najwspanialszym darem jaki można dać. To niewielkie tchnienie... nie na niczego piękniejszego. 
      Jak to możliwe, że celowo je niszczymy? Nawet mając nikłe szanse na szczęście? Nie warto dać tej szansy? Moja matka mi ją dała. Miała nadzieję, chociaż wiedziała, że mogę nie dożyć trzecich urodzin lub nawet trzech dni, ale dla niej każdy dzień, każdy pojedynczy uśmiech, a nawet spojrzenie było bezcenne, warte każdej sekundy trwania na tym świecie. Teraz ja mam szansę dziękować za to wszystko co od niej otrzymałem. Mogę się cieszyć ze wspólnych chwil z  przyjaciółmi, z każdego poranka, kiedy otwieram oczy... 
      Dostałem od życia wszystko.
      Dlatego z początku nie potrafiłem pojąć, co Anna chce zrobić. Uniosłem głos. Dopiero kiedy oboje ochłonęliśmy i porozmawialiśmy... Kiedy w grę wchodzą silne emocje, mówimy przecież różne rzeczy. Chociaż Anna nie chciała wiele powiedzieć oprócz tego, że zna ojca i nie może pozwolić, aby ktokolwiek oprócz nas wiedział. On tym bardziej. Pytałem czy ma jakieś kłopoty, ona na to: To skomplikowane. Ta rozmowa ciągnęła się kilka godzin, a nic więcej mi nie powiedziała. Nie udało mi się jej nakłonić do naturalnej kolei rzeczy. Na szczęście wyperswadowałem pomysł z aborcją. Dla mnie to ohydne, szczególnie w dobie dzisiejszej medycyny, gdzie równie dobrze płód może się rozwijać w warunkach laboratoryjnych. Zawsze stawiałem na naturalne metody, lecz lepsze to niż... 
      Analiza danych z ostatniej misji dobiega końca, a z raportów jednostki badającej zamieszanie na Detra II prawdopodobnie nie dowiemy się już niczego istotnego dla naszego zadania. Powinniśmy ustalić dalszy plan i wyruszyć, lecz Anna potrzebuje spokoju, aby całą sprawę przemyśleć. Nie pozwolę przecież żeby w tym stanie tak ryzykowała. 

Wiadomość tekstowa. Prywatny, bezpieczny komputer KOD:17YG 

17.10.2185r 18:15 Czasu Ziemskiego

Od: Yrosos Graas
Do: 2841
Załączniki: 0
Temat: Twój problem
       
       Doskonale rozumiem co miałeś na myśli, pisząc ostatnią wiadomość. Nie jestem zły, a wręcz cieszę się, że zawierzyłeś mi te informacje. 
       Wiele się wydarzyło od kiedy przeczytałem twój list. Nie miałem nawet czasu, aby wszystko dokładnie przemyśleć, aż do ostatnich dni, kiedy zobaczyłem co zobaczyłem. Boję się, iż te plany mogą w przyszłości zostać wykorzystane w złym celu. Żadna znana mi cywilizacja nie potrafiłaby należycie dobrze posłużyć się tym co stworzyłeś w swoim geniuszu. 
       Nauka jest wspaniała, ale jest też niczym bez etyki i moralności. Widziałem na własne oczy, co wiedza w nieodpowiednich rękach może zrobić. Niesie ona za sobą tylko zniszczenie i śmierć. 
       Dwa dni temu zakończyłem czyjeś życie właśnie z tego powodu. 
       Pewna kobieta posiadająca defekt genetyczny pod wpływem silnego napromieniowania pierwiastka 14 potrafiła wpływać na umysły ludzi, również poddanych promieniowaniu w odpowiednim stopniu. Chyba do końca ona sama nie rozumiała dlaczego tak się dzieje, jednak wykorzystała to dla własnych korzyści. Była szalona? A może poczucie władzy doprowadziło ją do takiego stanu? Co gdyby wykorzystać to odkrycie niewłaściwie? Myślę, że rozumiesz. 
       Musiałem ją zabić, aby chronić przyjaciół. Jej wpływ był tak silny, iż jeden z moich towarzyszy niemal nie pociągnął za spust celując we mnie. Nie wiedziałem, czy śmierć kobiety go uwolni. Działałem bardzo impulsywnie. Co jest zupełnie nie w moim stylu.
        Po tym wszystkim dużo myślałem i doszedłem do wniosków, o których napisałem powyżej. Nie chcąc, by pozostał po tych planach jakikolwiek ślad dysk zniszczyłem z pomocą palnika laboratoryjnego, a komputer sformatowałem. Mam nadzieję, że to wystarczy.
Twój przyjaciel
~Yrosos

Hejka!
Dzisiejszy post niestety trochę krótki, a to dlatego, że strasznie emocjonalnie podeszłam do pierwszego dialogi i właściwie, nie potrafiłam go rozwinąć, tak abyście poczuli to samo co ja. Pisząc dziennik Yrososa pod dialogiem przez chwilę miałam ochotę naprawdę się poryczeć.
Co sądzicie o tym poście? Co byście zrobili na miejscu Anny? Czy Yrosos dobrze postąpił niszcząc plany urządzenia? Co sądzicie o jego przekonaniach dotyczących sytuacji Anny?
Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to dając +1.
Pozdro.
~Noyn

4 komentarze:

  1. Mam podobne zdanie jak Yrososa. Wiem, że nie dla każdego ciąża to błogosławieństwo (dla niektórych to przekleństwo), ale dla mnie człowiek jest człowiekiem od poczęcia. Kiedyś pewna osoba powiedziała mi, że nie nam decydować komu możemy dać życie a komu zabrać. To zadanie dla Boga, a zabawa w Niego, może się źle skończyć. Nawet dla ateistów powinno być istotne, że zabijając dziecko mogliśmy zabić kogoś kto np. zmieni świat (ryzyko na negatywną zmianę, ale zawsze istnieje ryzyko).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W realiach w jakich żyje Yrosos jest prościej. Nie trzeba chodzić z brzuchem, żeby dziecko rozwijało się normalnie. W naszym społeczeństwie nie ma czegoś takiego. Za to istnieje staroświecki stereotyp, że matka MUSI poświęcić wszystko dla dziecka, a jak nie to jest najgorszym zwyrodnialcem. Stąd problem aborcji czy zabijania niemowląt. Ja jestem taką matką Yrososa, mimo wszystko każdy dzień jest wyjątkowy. Niestety ludzie mają tendencje do bawienia się w Boga. Kiedyś usłyszałam taką historię, która według znanych mi źródeł jest dość wiarygodna :
      Gdybyś znał kobietę, która ma już ośmioro dzieci, z czego dwoje jest głuchych, dwoje jest ślepych a jedno upośledzone umysłowo, przy czym owa kobieta jest chora na syfilis, to czy zalecałbyś aborcję?
      - Jeśli tak to zabiłbyś Beethovena. Jego matka była o krok od aborcji, a jednak...
      Pozdro.

      Usuń
    2. Też słyszałam tą historię. Matka może zostawić dziecko w szpitalu. Może zostawić dziecko w oknie życia. Chcą zamykać te okna życia, bo niby dziecko nie może się potem dowiedzieć niczego o swoich biologicznych rodzicach. Ale kieruję się zasadą, że rodzicem jest nie ten, co urodził, ale ten co wychował.

      Usuń
    3. Tak, tyle że właśnie jest to nie jest dobrze widziane przez społeczeństwo, bo matka musi kochać przecież swoje dziecko i zrobić dla niego wszystko. Ludzie widzą, że jesteś w ciąży, a potem nie ma wózka to ludzie się pytają i się od ciebie odwracają jeśli powiesz, że oddałaś do domu dziecka, bo nie możesz mu zapewnić godnego życia. Nie rozumiem takiego postępowania, ale tak ludzie robią. Może i ten co wychował jest rodzicem, ale ja myślę, że każdy chciałby wiedzieć po kim na geny.

      Usuń