2 lipca 2016

Dzienniki Anny 12

W poprzednich odcinkach...
Drużynie Destiny polecono zbadać sprawę ataków hakerskich na sieci dyplomatyczne, które są powodem chaosu i konfliktów w galaktyce.Tymczasem Anna odkrywa tajemnice, która może wstrząsnąć Ziemią. Postanawiając pomóc swojemu dawnemu przyjacielowi, stara się zrobić wszystko, by sekret nie wyszedł na jaw. Jednak potężni przeciwnicy zawsze są o krok przed nimi...

Zapis tekstowy wideo rozmowy Stacja Destiny
z dnia 2.11.2185r. 23:15 czasu orbitalnego Zowe.

Wei Lan: Nie sądziłem, że się odezwiesz...
Anna: Wybacz, za to co powiedziałam ostatnio. Wyżyłam się na tobie.
Wei Lan: Miałaś prawo kwestionować moje czyny, ale trochę mnie to zabolało.
Anna: Przepraszam. Właściwie doszłam do wniosku, że nie obchodzi mnie w jakie teoryjki spiskowe się pakujesz. Wiesz co mnie interesuje.
Wei Lan: Jeśli o to chodzi... Jest coś co przed tobą ukrywałem, z resztą nie tylko ja. Jeżeli po tym będziesz chciała zrezygnować, zrozumiem.
Anna: Co ty mówisz?
Wei Lan: Jesteś z nami ze względu na Maxa. Był dobrym liderem, zrobił z nas rodzinę, każdy mógł na każdym polegać, nikt temu nie zaprzeczy, ale miał też ciemną stronę, od której Alec, Sonia i ja cię chroniliśmy. Ty widziałaś w nim ideał, byłaś taka mała, więc postawiliśmy, że się tego nie dowiesz, ale teraz... nie chcę żebyś dowiedziała się w inny sposób.
Anna: Nie rozumiem.
Wei Lan: Max był narkomanem. Brał najpierw Heneński Cukier, a parę miesięcy przed śmiercią wstrzykiwał Yker. W oficjalnej kartotece wpisano, że to właśnie przedawkowanie było przyczyną jego zgonu. Gdyby nie wykradzione przez nas zapisy z archiwum, byłbym gotowy uwierzyć w taką wersje. Nie raz był bliski zrobienia sobie krzywdy.
Anna: Jak to w ogóle możliwe? Jeden z członków mojej teraźniejszej drużyny uzależnił się od jakiegoś leku i prawie go wyrzucili.
Wei Lan: To inny przypadek. Słyszałem o tamtej aferze, ale Max stwarzał tym zagrożenie tylko dla siebie i nigdy przez to nie zaniedbywał obowiązków. Brał zazwyczaj, w czasie wolnym, a Michael niemal zabił córkę Przywódcy Federacji, a jego samego zaatakował. Co nie zmienia faktu, że Max był naprawdę dobrym człowiekiem, z małą słabością.
Anna: I mam ci w to uwierzyć?
Wei Lan: Zrobisz co zechcesz. Mówię prawdę.
Anna: Nawet jeśli jest jak mówisz, to bez znaczenia. Mimo wszystko chcę go pomścić. Dlatego dzwonię. Rozmawiałam z panną Tyn, o nagraniu, które mi przesłałeś ostatnio.
Wei Lan: Zwariowałaś! Przecież to niebezpieczne!
Anna: Wyluzuj. Jej nie w głowie nasz spiski. Ma teraz o wiele większe problemy. Pewnie już teraz nie pamięta, że jej go pokazałam. W każdym razie, mówiłeś, że na tym nagraniu jest jej matka, a ona mówi, iż tej kobiety nie poznaje. Zastanowiło mnie to.
Wei Lan: Naprawdę? Może zmieniła co nie co. Przecież teraz to takie modne.
Anna: Mówiła, że to nie możliwe. Widziała wiele jej zdjęć z czasów młodości. Podobno obie kobiety są z wyglądu bardzo różne.
Wei Lan: Zbadam to. Dziękuję za informację.

Dziennik osobisty wpis nr 8078C z dnia 2.11.2185

     Nie mam zamiaru zastanawiać się czy to co powiedział Wei Lan jest prawdą! Nie mam najmniejszej ochoty rozpamiętywać tego co się stało, ani tym bardziej niszczyć obraz człowieka, który był dla mnie jak najwspanialszy brat, mój wzór do naśladowania. Jeśli on nie kłamię, to nawet się cieszę, że zrobił to wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałam widzieć w Maxie ideał człowieka. Mimo wszystko, nigdy nie wybaczę Straży, że mi go zabrała, że zniszczyła mi życie. Za to, ja zniszczę ich.

     Chcę żyć teraźniejszością. A w tej chwili chodzi mi po głowie to zdarzenie w apartamencie. Grom podejrzewała, że ktoś może chcieć jej się pozbyć, ale z tego co się dowiedziałam, sprawa jest zbyt poważna, aby pozwolić komuś na odpalenie fuszerki. Jaki profesjonalny zabójca używa lasera do namierzania celu, kiedy jest przy nim tyle ludzi? To nie ma sensu.
      Można by mieć wrażenie, że snajper nie przypadkowo chybił, ale z drugiej strony, pocisk otarł się o lewą rękę, na wysokości głównego serca Grom. Albo coś nie poszło zgodnie z planem strzelca, albo wręcz przeciwnie...
      Ronoh powiedział, że dziewczyna, która przybyła do apartamentu, na wezwanie Wiaeta, wystraszyła się, gdy mnie zobaczyła. Podobno jej "aura" bardzo szybko się zmieniła, jak tylko weszłam do pokoju. Coś mi tu mocno nie pasuje.
      Jedynie dobrze, że Grom doszła jakoś do porozumienia z Wiaetem, chociaż chyba na innych warunkach niż początkowo zakładała. Starała się jak najmniej mówić w mojej obecności, ale głupia nie jestem. Polityka to paskudztwo, a w niej Grom siedzi po uszy. Trochę mi jej szkoda.


Przypominam o ankiecie dotyczącej nowego filmu do recenzji, która potrwa jeszcze dwa dni.

Zapraszam serdecznie na mojego drugiego bloga LINK

Co sądzicie o nieznanym fakcie o Maxie oraz jego ciemnej stronie? Czy Anna dobrze robi chcąc wciąż go idealizować? Jak potoczy się sprawa Grom? Czy Wiaet zgodził się jej pomóc?

Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to dając +1. Zapraszam także na funpage bloga oraz twittera :)
Pozdro.
~Noyn
Może spodoba Ci się również:
- Dlaczego musimy skolonizować kosmos?
- Nietypowy dziennik. Rozterki nastolatka z roku 2185

2 komentarze:

  1. Nie ma ludzi idealnych. A raczej ,,są", ale tylko w trakcie zauroczeń. Prawdziwa miłość,przyjaźń potrafi dostrzegać ludzkie wady.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj masz rację. No ale można Annę zrozumieć, była wtedy dzieckiem, które czuło się przez wszystkich opuszczone, więc kiedy ktoś się nią zainteresował, stał się jej przyjacielem... widać, że była w niego wpatrzona jak w obrazek.
      Pozdro.

      Usuń