23 grudnia 2016

Dlaczego uczniowie nie lubią uczyć się języków?

Hejka!
Nie było mnie tu już bardzo dawno (jak na mnie, bo są blogi, których autorzy potrafią się odezwać po pół roku) i jest mi z tego powodu bardzo wstyd. Ten post miał się przecież pojawić, aż tydzień temu. Powodów mojej nieobecności jest wiele, ale to nie zmienia tego, że was zawiodłam. Postaram się już więcej nie dopuścić do takiej sytuacji i choć 1 dzień na te dwa tygodnie znaleźć dla bloga. Bo prawda jest taka, że im bardziej się angażujesz, tym więcej czasu zajmuje napisanie pozornie krótkiego tekstu, a wiadomo, jak to jest z czasem - nigdy nie jest go wystarczająco.

A teraz skończmy to biadolenie i zacznijmy właściwy post :)

     W trakcie mojej edukacji nie trafiłam na takie zajęcia języków obcych, które po pewnym czasie by mnie w najlepszym wypadku nie znudziły, a w najgorszym nie zaczęły przerażać. Większość każdych zajęć szkolnych siedziałam w ławce i modliłam się, aby nikt mnie o nic nie zapytał, bo wiedziałam, że zrobię z siebie idiotkę.
     Jaki był powód tego stanu rzeczy? Dlaczego ja i wiele innych osób nie lubi uczyć się języków?

1. Tona gramatyki.
     - To jest chyba zmora większości uczniów nawet na zajęciach języka polskiego. Tak jak na polskim można zrozumieć, że jakieś tam podstawy mieć powinniśmy, nawet jeśli posługujemy się nim niemal automatycznie, to przy nauce języków obcych jest to zwykłe mącenie dzieciom w głowach. Ile razy słyszałam zapytania typu "kiedy używamy will w angielskim?", a ja nie mam w głowie skomplikowanej wykutej na blachę po polsku formułki, którą za każdym razem muszę przywoływać, kiedy chce coś wydukać, tylko przypominam sobie proste zdanie "I will kill you" oraz "I kill you" i czym się różnią.
     Prostsze? No pewnie, szczególnie że jeśli ogląda się filmy z napisami, to te zdania padają niemal w połowie z nich.

2. Brak możliwości wyboru.
     - Rozumiem, że musimy się uczyć angielskiego, bo nim posługuje się pół świata, ale nie rozumiem, dlaczego nie możemy sobie wybrać drugiego języka, który najczęściej narzuca szkoła i zazwyczaj jest to niemiecki (uczyłam się go około 10 lat i nic nie wydukam. Dzięki szkoło!), a on dla wielu osób nie jest miły dla ucha i już samo to potrafi obrzydzić naukę. Znam wiele osób, które same z siebie uczą się chętnie innych języków np. włoskiego czy arabskiego, ale muszą się uczyć na własną rękę lub chodzić do płatnych szkół.

3. Dziwne i drogie podręczniki.
     - Podręczniki językowe potrafią kosztować fortunę, a ich zawartość jest niewarta ceny. Ja za to, co wydałam na nie w ciągu całej mojej edukacji, mogłabym dołożyć sobie do swoich oszczędności i mieć moją wymarzoną konsolę, w dodatku nie tracąc na wiedzy. Naprawdę, żaden podręcznik niczego mnie nie nauczył, no może to ostatnie repetytorium przed maturą, które miało kilka zestawów do matury ustnej, to te ćwiczenia trochę się przydały, ale w sumie równie dobrze można sobie poopowiadać o obrazkach z internetu. Angielskiego w stopniu pozwalającym dobrze zdać maturę, nauczyłam się powtarzając za postaciami z gier anglojęzycznych, stron internetowych gdzie tekst czyta native speaker, aplikacji na smatfona oraz czytając na głos książki anglojęzyczne. I to wszystko nie kosztowało mnie ani złotówki.

4. Ciągłe poprawianie.
     - Mówisz coś, a nauczyciel ci przerywa i poprawia błąd. Denerwujące. Rozumiem, oni są od tego, ale czy oni muszą robić na temat tego błędu wywód na pół lekcji? W prawdziwym życiu, kiedy przyjdzie ci rozmawiać z obcokrajowcem on zazwyczaj i tak zrozumie, co chciałeś powiedzieć nawet jak powiesz "Ja poszedłem dzisiaj do sklep.". A jak jeszcze będziesz w kraju anglojęzycznym, to oni będą się cieszyć, że z nimi rozmawiasz w ich języku. Nie będą cię poprawiać, ewentualnie mogą dopytać czy chodziło ci o to i o to. Nie można poczekać, aż człowiek skończy wypowiedź i dopiero wtedy KRÓTKO powiedzieć, gdzie były błędy? Przez takie ciągłe poprawianie, w końcu uczeń zaczyna bać się mówić. Wiem po sobie.

5. Lekcje prowadzone w języku polskim.
     - No to to miałam chyba przez cały okres edukacji. Wyjątkiem było pół roku zastępstwa z gościem, który był... górnikiem po jakiś szkółkach. Mimo że my ciągle do niego po polsku (tak byliśmy przyzwyczajeni) to on z uporem po angielsku do nas przez całą lekcję. Opowiadał nam o swojej rodzinie, pokazywał zdjęcia, opowiadał o swoim życiu. Przez te zajęcia chyba nauczyłam się więcej niż w ciągu normalnych lekcji.
     Bo jaki jest sens lekcji języka, kiedy się go omawia po polsku? Najwięcej człowiek się uczy, gdy się zagłębi w język tak, że po pewnym czasie zaczyna nawet w nim myśleć. Mnie się to czasem zdarza, przy dłuższym graniu.

6. Szkoła jedno, rzeczywistość drugie.
     - Często na zajęciach puszczane są nagrania czy to video, czy audio, ale w większości są one reżyserowane pod podręcznik. Ich poziom bywa zwykle gorszy od "Dlaczego ja?" i tym podobnych. Całe technikum musiałam słuchać cukierkowego głosiku pewnej dziewczyny. No wymiotować się chciało. Nie wiem, czy to wina kiepskiego sprzętu, czy faktycznie dano nam coś takiego.
     Dlaczego nikt nas nie uczy co zrobić, kiedy ktoś mówi bardzo szybko, cicho, z akcentem, używa mowy potocznej albo mówi kaleczonym angielskim? Mieszkając w dużym mieście czasami ma człowiek do czynienia z takimi przypadkami.

     Języków człowiek powinien się uczyć tak, jak uczy się go małe dziecko. Otaczając się nim, a nie zakuwając masę słówek, których i tak nigdy nie użyje.      Ale nie, nasza szkoła sprawiła, że strach przed posługiwaniem się językiem ma wielu uczniów. Mnie uratowała potrzeba przełamania się na czas matur, lecz to i tak niski poziom. Ja uważam, że mój angielski jest kiepski, a zdałam ustny na poziomie 90%, więc z jednej strony to dla maturzystów otucha - naprawdę trzeba chyba nic nie mówić, żeby nie zdać, ale z drugiej strony, jeśli czujecie się kiepscy, uczcie się na własną rękę, bo można nie zdać. Znam taką osobę :)

A jak jest u was z nauką języków? Też denerwuje was masa niezrozumiałej gramatyki? Niepotrzebne pamięciówki? Mieliście nauczycieli mówiących wciąż po polsku? Może macie jakiś inny powód, dla którego nie lubicie zajęć językowych? Czy ktoś miał może lepsze szczęście do nauczycieli niż ja? Udało się komuś z was nauczyć języka z podręcznika?
Piszcie w komentarzach. Jeśli blog się podoba, zaobserwuj, by być na bieżąco. A jeśli podobał ci się tylko ten post lub inny pojedynczy pokaż mi to, dając +1. Zapraszam także na funpage bloga oraz twittera :)

Pozdro i Wesołych Świąt!
~Noyn
Źródła (obrazki):
http://komixxy.pl/uimages/201201/1325533089_by_wojtek9a_500.jpg
http://pobierak.jeja.pl/images/1/6/b/139195_krotka-lekcja-japonskiego.jpg
http://img2.demotywatoryfb.pl//uploads/201011/1290703171_by_mateusus_600.jpg
Może spodoba Ci się również:
- Dlaczego uczniowie nie lubią wychowania fizycznego?
- Logika? Na co nam to potrzebne? Czyli recenzja filmu Igrzyska Śmierci.
- Wojna Słoneczna - Jak doszło do konfliktu? #Historia świata cz. 2

15 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że ja do nauczycieli angielskiego mam ogromne szczęście. Co prawda nie jestem jakąś świetna i boję się z rodakami rozmawiać/pisać po angielsku, ale patrząc na szybkość mojej reakcji jeśli chodzi o rozmowę z Anglikiem lub nauczycielem to rówieśników zostawiam w tyle. Owszem, znają po dziesięć synonimów do każdego przymiotnika, ale jak dla mnie za wolno reagują na to, co ktoś powiedział po angielsku. Widzę to także w nowym środowisku, gdzie mogę porównać naprawdę sporo osób. Niemieckiego uczyłam się przez rok, więc umiem się jedynie przedstawić, powiedzieć skąd pochodzę i kilka słówek. Uczę się za to rosyjskiego już siedem lat. Czytać umiem i może jakoś dałabym radę dogadać się. Ale masz rację. Z tego co słyszałam to większość nauczycieli kładzie nacisk na gramatykę i formułki. Życie nie opiera się na formułkach. Język także. Rozmawianie i myślenie praktyczne, indywidualne podejście do osoby uczącej się (w miarę możliwości) to klucz do sukcesu. Pozdrawiam i życzę spokojnych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wolna reakcja zazwyczaj sprowadza się do tego, że człowiek zamiast mówić automatycznie tak jak po polsku zaczyna się zastanawiać jakiego czasu użyć, co jest najpoważniejszą wadą zbyt dużego nacisku na gramatykę. Sama tak miałam. Dopiero odkąd zapomniałam o gramatyce jestem w stanie mówić swobodnie.
      Wow! Ja tyle co ty znasz niemiecki przez rok, to ja tyle umiem po 10 latach :)
      Dziękuję za komentarz.
      Jeszcze raz Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego roku!
      Pozdro.

      Usuń
    2. Być może, bo dość szybko zapominam kiedy i jaki czas stosować. Znam jedno zastosowanie z każdego czasu i do tego się ograniczam.

      Usuń
  2. Jak dla mnie nauka drugiego języka powinna być dodatkowa i nieobowiązkowa. Dawniej bardzo mi się mylił angielski z niemieckim ale jakoś z tego wybrnęłam.
    Ja miałam tego pecha że nie miałam szczęścia do nauczycieli. Z lekcji nie wyciągałam nic, zmieniło się to dopiero w szkole średniej. Niemiecki doszedł mi w czwartej klasie podstawówki i dalej nie potrafię powiedzieć słowa.
    Ostatnio mam motywację do nauki, bo postanowiłam że będę zbierac autografy z F1 a żeby je dostać muszę napisać do kierowców i to po angielsku! W ten sposób zawsze mogę się czegoś nauczyć i się rozwijać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam bardzo podobnie z tym myleniem się. Radę miałam jedną olać drugi język, którego nie lubiłam.
      Nauczycieli też miałam w większości kiepskich, zajęcia były nudne jak flaki z olejem.
      Moją motywacją była matura :)
      Dzięki za komentarz.
      Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
      Pozdro.

      Usuń
  3. Jakoś nigdy nie miałam szczęścia do nauczycieli. Moja obecna nauczycielka, w liceum, stara się niby mówić po angielsku, ale z tak okropnym "polskim" akcentem, że to tragedia. No ale ona wie lepiej, bo w wakacje była w USA ;)
    Gramatyka w sumie jest przydatna, jeśli chodzi o maturę czy jeśli ktoś chciałby związać swoją przyszłość z angielskim. Jednak rzeczywiście to jest lekka przesada, że niektórzy potrafią powiedzieć regułkę nawet w środku nocy, ale nie podadzą żadnego przykładu...
    Przykre jest właśnie, że nawet kiedy jest podział na grupy, są to grupy około 15-20 osobowe, więc i tak nie zawsze każdy ma szansę coś powiedzieć na lekcji.
    Po prostu nasz system nie jest przystosowany do nauki języków obcych ;)
    Pozdrawiam cieplutko, Sleepy Girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na pewno jest w tym jakaś logika :)
      Na maturze powiem szczerze gramatyka w ogóle nie była mi potrzebna, gdybym już wcześniej się nie nauczyła żeby ją niemal całkowicie odrzucić to tylko by mi przeszkadzała zakładam. Podobnie jak przeszkadzała mi na egzaminie gimnazjalnym. Podstawy jeszcze jako tako mogę zrozumieć, ale większą część to powinno się uczyć dopiero na specjalistycznych studiach. Bo gramatyki człowiek musi nauczyć się automatycznie, żeby móc się płynnie posługiwać językiem, a nie godzinę się zastanawiać jakiego czasu ma użyć żeby odpowiedzieć na proste pytanie.
      No u mnie z tymi grupami było lepiej, bo nigdy więcej jak 10 osób, ale i tak nauczyciele zazwyczaj odpytywali tych co umieją, bo wiedzą, że ty i tak jesteś kiepska i nie ma po co cię pytać - taką sytuację miałam bardzo długo.
      Dzięki za komentarz.
      Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
      Pozdro.

      Usuń
  4. Nie miałam nigdy problemów z gramatyką, dziwne zakuwane słówka przydały mi się na studiach... No, nauczycieli angielskiego na ogół miałam raczej średnich, rekordem była kobieta, która podczas lekcji zajmowała się jedynie czytaniem AVONu i jedzeniem pączków. Ale miałam też szczęście trafić na dwie wspaniałe nauczycielki, którym zawdzięczam zdecydowaną większość swoich umiejętności. Podręcznikom, tym obecnym, chętnie powiedziałabym stanowcze NIE. Te, z którymi miałam nieprzyjemność się zetknąć były ułożone na beznadziejnie niskim poziomie, różnorodność zadań - żadna, na dobrą sprawę w niczym mi nie pomogły. A przy tym były zwyczajnie nudne... Nieporównywalnie więcej nauczyłam się używając starej książki z ćwiczeniami dla studentów języka angielskiego, niż z nowych podręczników.
    Ale ogólnie rzecz biorąc lubię zajęcia językowe, to były jedne z moich ulubionych lekcji w szkole, a stanowczo ulubione na studiach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się ciesz :) Bo ja zawsze miałam z tym problem, nawet na języku polskim, a na studiach języki będę miała dopiero na drugim roku.
      Wow! No to niezły rekord. Ja za to w podstawówce miałam nauczycielkę angielskiego, która w publicznej telewizji oświadczyła, że "nie jest mądrzejsza od piątoklasisty". Był kiedyś taki "teleturniej", chociaż nie wiem czy można było tak nazwać ten program.
      Mnie w tych podręcznikach denerwuje to, że dają całą masę obrazków, jakby myśleli, że ma to zaciekawić, ok zaciekawi na kilka minut dziecko z podstawówki. A zadania: połącz, ponumeruj, uzupełnij... jak to ma ludzi nauczyć samodzielnego pisania, czytania, czy mówienia? Mnie zdecydowanie lepiej pomogła aplikacja na telefon niż te wszystkie książki.
      Ja właśnie wręcz przeciwnie. Dopóki sama się nie ogarnęłam, że idzie matura to wręcz się bałam tych zajęć i czułam się jakbym pierwszy raz przyszła na zajęcia do zaawansowanej grupy chińskiego.
      Pozdro i Szczęśliwego Nowego Roku!

      Usuń
  5. Ja przyzwyczaiłam się do omawiania języka obcego po polsku - jestem typową polonistką, chociaż jestem dobra z języków, jednak tylko na poziomie podstawowym. Zazwyczaj nie ograniam tony regułek, mylę się przy stopniowaniu i czasami dam plamę przy odmianie czasownika. Sama lubię języki, sama uczę się rosyjskiego i fińskiego (z fińskim muszę polegać na Wujku Google, ale nie jest źle ^.^).

    Pozdrawiam serdecznie, cieszę się, że w końcu coś nowego u ciebie (czego nie czytałam, rzecz jasna) Mnóstwo szczęścia w Nowym Roku! :* ^3^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omawiać język obcy po polsku można na studiach jakieś bardziej skomplikowane rzeczy, ale nie na zajęciach, które mają za zadanie nauczyć cię mówienia, słuchania i pisania na poziomie komunikatywnym. To się mija z celem.

      Studia niestety pochłaniają o wiele więcej czasu niż myślałam, ale staram się raz na jakiś czas coś wstawić. Mam jeszcze drugi blog jeśli masz ochotę zerknąć :)
      Dziękuję bardzo za życzenia i na wzajem.
      Pozdro.

      Usuń
  6. Też kiedyś zastanawiałam się nad tym problemem dlaczego jak jest się młodym to nie bardzo chce się człowiekowi uczyć języków obcych. Mamy go za darmo w szkołach, więc należy korzystać z takiej okazji. Ja teraz aby dalej się dokształcać wybrałam moim zdaniem najlepszą szkołę językową https://lincoln.edu.pl z której jestem bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń